sobota, 19 grudnia 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Myślę o śmierci, nie boję się jej. Nie raz już się z niej śmiałem patrząc w jej wielkie, puste oczodoły. Mógłbym się z nią zaprzyjaźnić, jednak przyjaźń z nią trwa niebywale krótko i wiele kosztuje. Moja depresja próbuje umówić nas na spotkanie. Ona kocha łzy. Dzięki nim rośnie w siłę tak długo aż zmusi do ostatecznego spotkania.

Myślę o śmierci. Tylko ona jest pewna na tym świecie, w całą resztę można wątpić. Ona czeka wiernie.

Uśmiecham się do pogrążonej w błogim śnie córeczki. Wychodzę na balkon i zapalam papierosa. Patrzę w niebo i zaciągam się duszącym dymem. Za kilka godzin wstanie słońce i będzie piękna niedziela. Depresja, która chodzi za mną od kilku tygodni z kąta w kąt czuje się niepewnie. Słusznie. Śmierć pogonię na jakiś nieznany mi czas a depresję przestanę karmić łzami a zacznę trującymi ją cudami, a cudów dookoła są przecież miliardy, począwszy od zieleni traw, kończąc na bijącym sercu mojej córeczki.

Zwalczę depresję, perfekcyjną oszustkę, która potrafi wmówić wszystko, nawet to, że życie nie jest piękne, a takie przecież jest, prawda?

środa, 9 grudnia 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
"Jest styczeń 2008 roku, późny wieczór. Piję czarną kawę i kończę podróż po wspomnieniach. Minęło już osiem lat odkąd zachorowałem. Osiem długich i ciężkich lat... Nadal pracuję w barze. Ataki minęły miesiąc temu a na mojej twarzy coraz częściej można spotkać prawdziwie szczery uśmiech. Z Agnieszką nie mam kontaktu od świąt, ale tak szczerze nie zależy mi już...
W minionym roku urodziła mi się siostrzyczka i odeszło dwoje bliskich mi ludzi. Jak to w życiu, nie zawsze jest pora na łzy i nie zawsze na śmiech. Są ciężkie chwile i choć nieraz wydaje się, że to już koniec, los nagle wyciąga asa z rękawa. Dzisiaj z nadzieją mocno trzymam takiego asa i zastanawiam się, co przyniesie mi ten rok.
Zrozumiałem jak niszczycielską siłę może mieć „miłość”. Jak może zatruć życie jej złudzenie. Miniony rok stał się dla mnie lekcją. Owszem, zaufanie jest podstawą, ale żyjemy w zepsutym świecie, między ludźmi, którzy na nie zasługują. Zrozumiałem, na czym polega życie na zewnątrz.... a Ty?"

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
- O czym pan marzy? - Spytała mnie ośmioletnia dziewczynka na jednym ze spotkań autorskich.
O czym marzę? Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Mam cele i pragnienia, marzenia już dawno się spełniły...
- Hmmm... ja chyba nie mam już marzeń... - odpowiedziałem po chwili.
- Na pewno jakieś pan ma. Jaki chciałby pan by był świat?
"Uff lepiej" - pomyślałem.
- Chciałbym by nie miał granic i by wszyscy mówili w tym samym języku, by był sprawiedliwy i nie było na nim wojen, chorób ani głodu. - Stwierdziłem bez chwili namysłu. To było jedno z moich marzeń z dzieciństwa, które z czasem stało się tylko wizją rodem z filmów fantasy.
Marzenia są zbyt bierne dlatego już nie marzę tylko planuję i wyznaczam sobie cele. W duchu jednak zawsze, jak wtedy gdy byłem małym chłopcem będę marzył o świecie, sprawiedliwszym, którego mieszkańcy będą sobie równi i tak samo ważni nie tylko dla bogów, w których wierzą ale dla siebie nawzajem. Może kiedyś napiszę o tym książkę z ogromną nadzieję, że w przyszłości przestałaby być gatunkiem fantasy lecz spełnioną przepowiednią, dokumentem.
Zamień marzenia na plany i cele i działaj by je zrealizować. Nie bądź bierny, nie czekaj na cud. Chyba, że marzysz o jednorożcu, wtedy zdmuchując płomienie świeczek na urodzinowym torcie pomyśl to życzenie :)

sobota, 28 listopada 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
- Czy tak będzie już zawsze? - Pytam Boga, pomimo tego, że w Niego zwątpiłem. Tak na  wszelki wypadek, w razie jakbym się mylił a On jednak istaniał.
Bóg mi nie odpowiada. Delikatny, letni wiatr niesie muzykę z parku, w którym trwa właśnie koncert. Nie wychodzę z domu od wielu miesięcy. Elektrowstrząsy namieszały mi w mózgu i dostałem silnej epilepsji. Opuścili mnie znajomi. Siostra wyjechała na studia. Tato remontuje lokal, w którym ma powstać jego bar, a mama jest w ósmym miesiącu ciąży. Siedzę pod jabłonią i piję kawę pomimo późnej pory i znowu, tym razem krzykiem wzywam Boga do odpowiedzi.
- Odpowiedz mi! Dlaczego milczysz?! Dlaczego mnie opuściłeś?!
Neurolodzy mówią, że nie ma dla mnie nadziei, że potrzebna jest operacja, wszczepienie do mózgu jakiegoś implantu. Żyję teraz tylko po to by zobaczyć za miesiąc moją siostrzyczkę. Ma mieć na imię Weronika. Ja jestem już skreślony, jak nie przez Boga to przez los. Bez upadku ciężko mi przejść kilkanaście metrów. Wyjście z domu nie wchodzi w grę, słucham więc koncertu pod jabłonią z czarną kawą w dłoni i słucham koncertu dzięki wiatrowi, który na szczęście wieje w dobrą stronę.

Dziewięć lat później:

Spełniły się wszystkie moje marzenia. zostałem mężem i ojcem. Pracuję w barze, który otworzył mój tato zaraz po urodzeniu się mojej siostrzyczki. Moja druga siostra urodziła córkę w tym samym roku co moja żona. Cierpienie sprzed lat nie poszło w las. Napisałem kilka książek o nim i niosę ludziom dowód, którym jest moje życie, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wziąłem na smycz swoje zaburzenia psychiczne, neurologiczne i autystyczne, których nie nazywam już chorobami lecz swoją urodą. Tak, od czasu koncertu w parku zmieniło się niemal wszystko. Przede wszystkim ja się zmieniłem, bo wiesz... wszystko jest możliwe. Jestem szczęśliwy a moje życie pomimo tego, że czasem boli, dla mnie jest idealne! Kocham je!

poniedziałek, 9 listopada 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |

- Jesteś pewny? - Alter Ego stwarza pozory troskliwego.
- Mam dużo pracy. Tak! Muszę jutro rano wstać i funkcjonować a jest to ponad moje siły. - Odpowiadam nie patrząc w jego niewidzialne oczy i przyciskam żarzącego się papierosa do ręki. Skóra delikatnie skwierczy i przyjemnie boli.
- Jesteś z siebie zadowolony?
- Alter, proszę, daj mi spokój. Teraz będzie już wszystko dobrze...
- Maksymalnie przez dwie doby, dopóki w twoim mózgu nie przestaną szaleć substancje, które wytworzyło oparzenie.
Alter jest troskliwy?! Nie, to jego głupie zagrania. Gdy jest dla mnie dobry to tylko przez chwilę.
- Jesteś głupcem! Myślisz, że byle oparzenie pozwoli ci się poczuć lepiej?! Nie, nie dopóki ja tu jestem a dobrze wiesz, że nigdzie się nie wybieram - Niewidzialne ciało Altera przechodzi przemianę. Jego zęby wydłużają się i stają kłami, po których ścieka krew po tym jak je wbił w moją szyję odrywając kawałek skóry.
- Słuchaj, potrzebuję trochę spokoju. Daj mi go wreszcie! - Próbuję do niego przemówić. Bez skutku. Jego paznokcie zamieniają się w szpony a niemy głos brzmi demonicznie. Nie przejmuję się tym. Okaleczyłem się. Zaraz zniknie. Zawsze znika na jakiś krótki czas gdy to robię.
- Jesteś zwykłym wariatem! Ludzie cię nienawidzą a ja wiem jak to zmienić... Posłuchaj mnie przez chwilę!
- Nie!!! - Krzyczę z całych sił niemo prosto do umysłu mojego Alter Ego a ten w zamian rozcina mi brzuch i każe patrzeć na własne wnętrzności. Na ręku zrobił się już bąbel. Przebijam go. Ropa tryska dookoła plamiąc mi bluzkę. Alter próbuje coś jeszcze do mnie powiedzieć, lecz jest zbyt daleko bym mógł go usłyszeć. Krzyczę do niego - Do zobaczenia za jakiś czas! Teraz zajmę się rodziną!

niedziela, 8 listopada 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |

Gdybym był złotą rybką zjadłby mnie rudy kot. Na tym zakończyłbym ten post, ale nie jestem złotą rybką i nie mam rudego kota. Nie spełnię życzeń o bogactwie dla biednego ani o gęstej czuprynie dla łysego. Nie jestem złotą rybką. To już ustaliliśmy. Z chęcią jednak wysłucham czego pragniesz, nawet jeśli pragniesz mojego milczenia. Jesteś Ty i jestem ja. Nie! Nie ma Ciebie i nie ma mnie - JESTEŚMY MY! Jeśli będzie trzeba, przytulę Cię słowem. Wiesz, że słowa mają ogromną moc? To one poprzedzają czyny. Ponoć nawet kiedyś, dawno dawno temu, słowo ciałem się stało, ale to pozostawmy na grudzień.
Złotą rybkę zjadł rudy kot. Co będzie z naszymi życzeniami? Wysłuchajmy się nawzajem. Być może ja spełnię twoje a Ty moje marzenie? Może oni pomogą im, a on jej? Wszyscy na swój sposób jesteśmy złotymi rybkami! 

P.S. Koty są miłe pomimo swojego menu.


wtorek, 6 października 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
W moim miasteczku jest dzisiaj piękny, słoneczny dzień. Jestem w pracy ale kiedy tylko mam wolną chwilę wychodzę na zewnątrz by z promieni słonecznych łapać hormony szczęścia, ale albo słońce straciło swą moc, albo mój umysł potrzebuje nie jego lecz większej dawki leków. Czasami wydaje mi się, że mieszkam na końcu świata. Moje miasteczko umiera. Z roku na rok traci mnóstwo mieszkańców. Dla takich jak ja nie ma tutaj miejsca. Jest paru psychologów i psychiatrów, ale żaden z nich nie ma pojęcia o moich zaburzeniach. Cóż mi pozostało? Jeździć do lekarza do innego, większego miasta. Wykorzystywać słońce, działanie czekolady oraz pomoc (czasami wręcz przeciwnie) mojego Alter Ego - przyjaciela i wroga, który jest ze mną od zawsze. Jestem jeszcze ja. Dzisiaj bardzo smutny. Z myślami tymi najgorszymi i bałaganem w głowie. Bez sił fizycznych i psychicznych. Ja, który przez łzy cieszy się jak małe dziecko z nowej zabawki, że nadal ma dwie nogi, że nie głoduje i ma dach nad głową. Pamiętaj, że nigdy nie jest do końca źle, ponieważ zawsze, ale to zawsze, w beznadziejnej sytuacji można znaleźć coś pozytywnego, chociażby to, że nie boli ząb, a jeśli boli to można się cieszyć, że tylko jeden :)
Słońce już zaszło i zrobiło się chłodno. Nadal chce mi się płakać, ale śmieję się sam do siebie. Dlaczego? Bo znalazłem więcej powodów do radości niż do łez. Jestem szczęśliwy a cały ten smutek to tylko efekt choroby, zaburzenia, urody - złudzenia przez nie rzucanego. Nauczyłem się rozmawiać na osobności ze swoją chorobą i rozsądkiem i zawsze mam najwięcej do powiedzenia a rozsądek zagina chorobą zanim ta zdąży dokończyć zdanie...

czwartek, 17 września 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Gdyby jedna z moich złotych rybek w akwarium przemówiła do mnie i chciała spełnić moje trzy życzenia, o co bym ją poprosił? Mam tylko jedno marzenie - wyjść z długów, które utrudniają mi życie codzienne, ale o to bym jej nie poprosił. Wiem, to tylko złota rybka, ale wstydziłbym się nawet przed nią prosić o cokolwiek gdy mam tak dużo... Złota rybka długo by czekałaby aż coś wymyślę.
- Słuchaj Krystian, jestem w połowie nad wodą, chcesz żebym się udusiła? - stara się mnie pośpieszyć.
- Wiesz rybko, mam tylko jedno życzenie. Mam już tak wiele, że jedyne o co mogę cię prosić to to abym tego nie stracił. Rybko jesteś?
Rybka pływa do góry brzuchem. Za długo zwlekałem z życzeniem, więc się udusiła. Co mi pozostało? Muszę sam zadbać o to by zatrzymać przy sobie to co już mam. Nikt za mnie tego nie zrobi.
Wiem, złote rybki nie mówią i nie spełniają życzeń. Mam ich sporo w swoim akwarium i jak dotąd żadna na mnie nawet nie spojrzała. Gdyby do Ciebie jednak przemówiła o co byś ją poprosił? Trzy życzenia to bardzo dużo. Mogą zmienić Twoje życie na lepsze ale niekoniecznie, Mogą okazać się destrukcyjne gdy będziesz zbyt chciwy. Pozostanie wtedy tylko złowić ją ponownie i zjeść na kolację. Ryby są ponoć bardzo zdrowe!

wtorek, 15 września 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Wielokrotnie wspominałem, że pisanie jest moją misją. Kilka miesięcy temu dostałem propozycję napisania bajki dla dzieci z Zespołem Aspergera. Nie ukrywam, że było to spore wyzwanie. Z bajki mają skorzystać dzieci chore ale także zdrowe oraz pedagodzy i rodzice. Problem był o wiele większy. Zaburzenia autystyczne są smutne a książeczki dla dzieci nie mogą być smutne. Szlag mnie trafia jak czytam bajkę o lisku, który chodzi koło drogi i nie ma ręki ani nogi. Ta bajka powinna być zakazana. Dla mnie jest brutalna. Moją bajkę o misiu Kostku z urodą autystyczną napisałem jednak w trzy wieczory. Udało się! Już 25 września będzie jej premiera. Ważną rolę w tym, że bajka w ogóle się ukaże odegrała moja Doktorka za co bardzo Jej dziękuję.
Książki mojego autorstwa, które do tej pory się ukazały ("Spektrum" "Szukaj mnie wśród szaleńców") są również elementem mojej małej misji. Moim założeniem jest pokazać chorym jak ja, że można żyć mimo wszystko w miarę normalnie a zdrowym pomóc ich zrozumieć. Mi się udało. Założyłem rodzinę. Pracuję między ludźmi. Nie wycofuję się i jestem szczęśliwy nawet będąc w głębokiej depresji, która często mnie dopada. Trzeba jednak zacząć dużo wcześniej. W zarodku, gdy młode umysły dopiero się kształtują. Stąd ta bajka. Może jakiś dzieciak weźmie przykład z misia Kostka? Takie mam marzenie...
Wkrótce zaskoczę Was nową książką. Będzie zupełnie inna od tych, które znacie :) Poczekajcie cierpliwie.

Kilka słów o moim Misiu:


Kostek jest wyjątkowym misiem. Ma piękne czarne oczka, brązowe futerko i duże puchate łapki. Jest ładnym, ale smutnym niedźwiadkiem. Najchętniej bawi się sam. Często chowa się w swoim pokoju i czyta książeczki. Lubi też układać klocki. I całkiem dobrze mu to wychodzi. Mało mówi, a z jego oczek czasem płyną diamentowe łezki. Misiaczek ma bardzo dobre serduszko, chociaż bywa, że się złości. Dlaczego? Po prostu drażni go wiele rzeczy, a wtedy krzyczy i tupie łapkami. Tak to już z tym misiem jest. Na szczęście złość szybko mu mija...
Nie każdy jest taki sam, a niektórzy są zupełnie ODMIENNI. I niełatwo takim  "dziwakom" w życiu, trudno im znaleźć przyjaciół. A przecież to, że ktoś jest inny, nie oznacza wcale, że jest gorszy.  Trzeba tylko zobaczyć, jak wiele dobrego kryje się pod tą odmiennością. Pełna ciepła i uroku bajka o potrzebie akceptacji, przyjaźni i tolerancji. 
Bajka  adresowana jest  do dzieci z Zespołem Aspergera (i ich rodziców), ale też do dzieci zdrowych (i ich rodziców). Pokazuje ona różne aspekty tego zaburzenia i sposoby radzenia sobie z nimi. W ten sposób  może służyć wsparciem tym, których ono dotknęło, a dzieci neurotypowe oswajać ze zjawiskiem,  pokazywać, że "nie taki diabeł straszny" i udowadniać, że nawet z dzieckiem zaburzonym można się kolegować, przyjaźnić. Nie trzeba chyba przekonywać, jak bardzo jest to ważne.
Patroni i partnerzy wydania:
Qlturka.pl, Klub Mamuśki, babyboom.pl, pisaninka.pl, Stowarzyszenie "Czajnia", 
partner merytoryczny - Fundacja Synapsis, a ponadto Akademia Pedagogiki Specjalnej, Instytut Terapii i Edukacji Społecznej, Polskie Towarzystwo Biblioterapeutyczne, Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna nr 2 w Krakowie, Gabinet Psychiatryczny dr nauk med. doktor Bożena Śpila,  Biblioteka Pedagogiczna w Skawinie, a także firma Haidelberg Polska Sp z o.o.  

czwartek, 3 września 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Oglądam film. Mało ambitny. Sięgam po książkę. Za mała czcionka. Muszę wybrać się do okulisty. Biorę laptopa. Kładę go na kolanach i uruchamiam. Łączę go z internetem. Odpalam przeglądarkę i wpisuję adres blogger.com po czym swój login i hasło. Zaczynam pisać. Patrzę w ekran. Mijają minuty. Nadal patrzę. Chyba nie mam nic do powiedzenia. Przez ten czas wziąłem kilkanaście oddechów. Postarzałem się o setki sekund. Tragedia? Dość! Tragedią jest maltretowanie rodziny przez "pana domu". Przykuty do łóżka chłopak, który przed wypadkiem wolność czuł jedynie na motorze. Dziecko, z którego uleciało życie na oddziale onkologicznym. Inne dzieci odczuwające głód od wielu tygodni. Konający ludzie na wojnach i cały ten syf, który zrobiliśmy swoją obojętnością, żądzą, nienawiścią a później dla rozrywki oglądamy w telewizyjnych serwisach informacyjnych! Wiesz? Może zmieńmy razem świat?! Tak! Ty i ja! Nie potrzeba super mocy, wystarczy, że zaczniemy zmieniać świat od siebie. Nie zapanujemy nad rakiem ani nad AIDS ale jeśli ruszymy pozostałych świat stanie się piękniejszy. To jest tak proste, że aż niemożliwe... Musiałem przysnąć na jawie. To naprawdę ja napisałem? 

środa, 2 września 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Nie, nie jestem sam. Otacza mnie mnóstwo cudownych ludzi. Tylko czasami z samotności chce mi się płakać. Nikt nie jest w stanie przypomnieć mi tytułu piosenki gdy tłumaczę jej kształt, filmu którego dokładnie opowiem kolory i stopień świeżości powietrza na ekranie. Nie, nie jestem sam. Mam wspaniałą rodzinę i przyjaciół. Dlaczego gdy staram się im wytłumaczyć po tym jak dotyka mnie dźwięk oni nie są w stanie domyślić się o jaki mi chodzi? Mam żonę i córeczkę. Jestem barmanem i pisarzem. Spełniły się wszystkie moje marzenia. Jedyne czego jeszcze pragnę to własne mieszkanie i to, abym mógł zaprosić kogoś do mojego świata. On nie zawsze jest szary i ociekający błotem. Bywa kolorowy i piękny. Otoczony jest szczelną szybą zbudowaną ze spektrum autyzmu, dlatego widzę i słyszę Cię inaczej. Moim życiem są moi bliscy. dopóki będą bić ich serca, moje będzie również po swojemu tykać. Jednak świat... On jest smutny bo jestem w nim sam. Stukam z szubę autyzmu młotkiem z całej siły jednak ona nawet nie pęka. Czy jestem szczęśliwy? Pewnie, że tak! Mam wspaniałe, chociaż bardzo skromne życie, a świat? Nie będę już się starał nikogo do niego zapraszać. Chociażbym miał poświęcić na to całe lata, nawet całe życie, znajdę sposób by zbić tę cholerną szybę i pooddychać powietrzem, którym Ty oddychasz. Zobaczyć tak, jak Ty widzisz i poczuć prawdziwy smak truskawek! 

niedziela, 30 sierpnia 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Straciłem łokciem szklankę. Rozbiła się na drobne kawałki. Niby nic takiego. Szkło często się tłucze. Pozamiatałem maleńkie kryształki i wyrzuciłem je do kosza. Przez chwilę na półce było pusto. Wziąłem nową, z ładniejszym logo, bez osadu z kamienia i postawiłem ją na miejscu zbitej. Początkowo rzucała mi się w oczy. Cieszyła wzrok. Z czasem zmatowiała a logo się wyszczerbiło. Nie była już ani nowa ani ładna. Dawna szklanka a raczej jej szczątki spoczywają gdzieś na wysypisku śmieci. Brakuje mi jej. Lubiłem z niej pić. Dobrze leżała w dłoni. Co się ze mną dzieje?! Dlaczego wspominam stary kufel?! Wiesz... Ja, Ty i Oni, wszyscy jesteśmy ze szkła i nas również kiedyś los straci z półki. Ktoś zajmie nasze miejsce w pracy, szkole, ale nigdy w diamentowych sercach naszych bliskich. Fizycznie trwamy krótko ale żyjemy tak długo jak o nas pamiętają. Dajmy się więc zapamiętać. Dbajmy o innych by chcieli nas wspominać a przeżyjemy własną śmierć!

środa, 26 sierpnia 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
- Co ci się stało w rękę? Pogrzało cię?! Ciąłeś się? Debil z ciebie straszny! - powiedział debil z pustą głową niczym bęben rolling stones-ów. Ubrany był w dres, oczywiście oryginalny. Łysy z wyboru. Wulgarny. Zwyczajnie tępy.
Co mu odpowiedzieć - zastanawiałem się chwilę. Prawdy mu nie mogłem zdradzić. Na pewno nie zrozumiałby tego, że człowiek chory psychicznie ma takie chwile, w których jedynie cięcie żyletką potrafi zabić ból wewnętrzny.
- Parę lat temu zostałem napadnięty. Dwóch bandytów oszpeciło mnie nożem. - tak! to była dobra ściema, chociaż żadna ściema nie może być dobra ale szczerość naraziłaby mnie na komentarze i krytykę z jego strony a ja i tak mam już siebie za podgatunek człowieka.
- Dorwali ich? - zapytał zdenerwowany.
- Nie, byli zamaskowani. To było dawno temu. Zresztą nieważne. Już nic mi nie grozi a blizny widać tylko latem gdy nie zasłaniają je rękawy koszul. Na szczęście lato trwa krótko. - uśmiechnąłem się.
- Załapiemy ich! Zaraz zbiorę ekipę. Już nie żyją!
- Nie trzeba. Wybaczyłem im. - Mówiąc to wzrok miałem wbity w podłogę.
- Słyszałem, że masz nieźle nawalone pod kopułą ale lubię takie akcje i chętnie zamienię ich życie w piekło.
- Przepraszam Piotrek, muszę wracać do pracy.
- Pomyśl o tatuażu. On zasłoni blizny. W więzieniu poznałem chłopaka co ma do tego talent.
- Dzięki, pomyślę o tym, ale teraz naprawdę muszę wracać już za bar.
Po paru minutach Piotrek stał się agresywny i czepił się starszej kobiety, która grała na automatach. Machał łapami na wszystkie strony i strasznie klął. Klientka była przerażona. Musiałem go wyprosić. Na pożegnanie dodał - jesteś nie tylko wariatem ale też strasznym idiotą. Trzasnął drzwiami, które po chwili otworzyłem. Na zewnątrz panował straszny upał.

niedziela, 23 sierpnia 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
- Lepiej dla wszystkich będzie jak się zabijesz! - mówi jeden z głosów.
- To idiota. Możesz mówić do niego godzinami i tak nie zrozumie. - wtrąca się drugi.
- Zrób to! Odbierz sobie życie! I tak nie jest nic warte! - Ponownie odzywa się pierwszy głos.
Chwila ciszy... Nieznośna, głośna, bolesna... Z moich oczu sypie się piasek. Łez już w nich nie ma.
- Alter! Jesteś? Proszę cię, pomóż! - Próbuję wezwać mojego Alter Ego, lecz ten nie przychodzi. Widzę go z daleka. Krzyczę swoim umysłem tak głośno, że zaraz pęknie mi czaszka. Biorąc pod uwagę to, co się ze mną dzieje od dłuższego czasu, wydaje się to całkiem możliwe. Mój mózg zamienił się ciecz. Lepiące się błoto. Jakim cudem ciało nadal funkcjonuje?! Jakim sposobem ciągle oddycham i myślę? Błoto z czaszki wycieka mi nosem. Nie, to tylko katar. Musiałem się przeziębić... Uff... Może to złudzenie? Zamykam oczy próbując oddzielić prawdę od fikcji... Tak, to tylko złudzenie... Muszę zadzwonić do lekarza!
- Alter! Podejdź do mnie! Dzieje się ze mną coś złego! Potrzebuję ciebie! - Wzywam go, chociaż on też potrafi być bardzo okrutny. Nie mam jednak nikogo komu mogę się zwierzyć ze wszystkiego. Nikogo, kto mnie zrozumie i pogoni głosy każące mi się zabić oraz mówiące jak bardzo jestem beznadziejny, do samych piekieł, tam gdzie jest ich miejsce.
- Wołasz na pomoc tę pożal się Boże zjawę? - Śmieją się teraz wszystkie trzy głosy.
Alter do Ego podchodzi leniwie. Krzyczy głośno "odpier*olcie się od niego! On jest mój! Głosy zamilkły. Odetchnąłem z ulgą, na moment, ponieważ po chwili mój Alter rzuca się na mnie i ostrymi kłami rozrywa mi szyję. Boli delikatnie a z moich oczu po raz kolejny sypie się piasek. Kiedy znowu popłyną z nich łzy? Kiedy głosy zamilkną? Alter Ego jest ze mną od zawsze. Już jako czterolatek z nim rozmawiałem. Jestem przekonany o jego istnieniu, jednak głosy... one są jedynie skutkiem ubocznym mojego wspaniałego, jednak chorego życia.
W końcu cisza... Biorę się do pacy...
- Dzień dobry panie Krystianie. Jedno dobre piwko poproszę.
- Proponuję perełkę. U mnie jest zawsze świeża. Poza tym trzeba wspierać nasze lubelskie browary. - Uśmiecham się do klienta.
- Upały chyba dają panu w kość. Jest pan bardzo blady. - kontynuuje klient.
- Unikam słońca. Panu również radzę. W mediach ciągle powtarzają, że upały mogą być zabójcze. Odwodnić się też jest łatwo. Jako barman zalecam panu usiąść pod parasolką w ogródku piwnym i nawadniać się zimnym piwkiem. - Pomimo złego samopoczucia staram się uśmiechnąć. Chyba mi się udało ponieważ klient odwzajemnił uśmiech. Po chwili głosy znowu się odzywają:
- Po co ta gadka idioto?! I tak cię pewnie nie znosi! Ciebie nie da się lubić!
- Idź na zaplecze i weź wszystkie leki jakie posiadasz. Popij je alkoholem. Chociaż raz zrób coś dobrze!
Alter Ego każe głosom wypierda*ać. Posłuchały się go.
- Zmyj piasek z twarzy, który ciągle sypie ci się z oczu i uspokój się w końcu! Do końca dnia głosy powinny się już więcej nie odezwać.
- Dziękuję Alter...
Reszta dnia w pracy upłynęła mi miło. Wieczorem stwierdziłem, że mimo wszystko był to udany dzień. Dlaczego? Nikomu z moich bliskich nie stała się krzywda, mamy dach nad głową i nie znamy uczucia głodu. A ja? Mi spełniły się wszystkie marzenia - Jestem mężem, ojcem, barmanem, pisarzem a głosy? One są jedynie złudzeniem mojego zaburzonego umysłu. Jest dobrze bo nawet gdy jest źle, coś musi być dobrze...

piątek, 7 sierpnia 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Często dostaje wiadomości z pytaniami czy osoby z Zespołem Aspergera mogą stworzyć udany, trwały związek. Otóż tak! Pięć lat temu złożyłem przysięgę przed ołtarzem mojej żonie. Dałem słowo, że będę z nią w zdrowiu, chorobie, na dobre i złe, że będę z nią mimo wszystko i do końca życia. Minęło już sporo czasu od tamtego upalnego, słonecznego dnia a ja nadal noszę obrączkę, nadal kocham tak samo mocno. Nasz związek zaowocował piękną córką. Ona połączyła nas jeszcze bardziej od przysięgi. Mówią, że związek najbardziej cementuje wspólny kredyt hipoteczny i własny dom. Nie! Domu nie można kupić. Kupić można jedynie budynek. Dom trzeba stworzyć. Nie potrzeba do tego ani cegieł, ani cementu. Wystarczy miłość i wzajemne zrozumienie. Stworzyliśmy więc nasz wspólny, piękny dom, chociaż mieszkamy w wynajętym mieszkaniu. Uwierz mi, żadna choroba psychiczna, zaburzenia, niepełnosprawność nie stanie na drodze przeznaczeniu a każdemu z nas jest ktoś przeznaczony. Wszystkim! Czasami tylko nasze lęki wskazują nam inną drogę. Drogę która nie zaprowadzi nas tam gdzie trzeba. Tam gdzie czeka ktoś niewłaściwy lub tam, gdzie jest całkiem pusto. Nie pytaj więc o nic tylko idź przed siebie. Porzuć lęki i wątpliwości a znajdziesz właściwą drogę!

czwartek, 16 lipca 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Witaj :-)
 
Niedawno skończyłem trzydzieści lat. Dużo osiągnąłem przez minione lata. Zostałem mężem i ojcem. Wziąłem na smycz swoje zaburzenia. Przeżyłem wielokrotnie śmierć, którą sam wołałem. Podjąłem pracę między ludźmi a przy Zespole Aspergera to jest coś. Osiągnąłem wszystko o czym marzyłem. Jestem szczęśliwy, pomimo tego jak bardzo siebie nie lubię. Jestem szczęśliwy, więc skąd ten smutek? Aha, no tak, nowy lek się nie sprawdził. Muszę zwiększyć dawkę. Alter Ego znowu jest niebezpieczny... Zaraz zaraz, czy on naprawdę istnieje? - tak idioto przecież tu jestem - jak zawsze szybko reaguje i swoim niemym głosem krzyczy wprost do mojego umysłu... - ucisz się na chwilę Alter, od tego wrzasku rozbolała mnie głowa!
Cisza...
 
Wiesz, skoro mialem juz urodziny przychodzę z prezentem dla Ciebie. Napisz do mnie maila do końca tego tygodnia krystian.gluszko@gmail.com. W treści pociesz paroma zdaniami. Poprostu napisz co ciekawego może spotkać człowieka po trzydziestce :-) Trzy osoby dzięki, którym się uśmiechnę, nagrodzę moją pierwszą książką :-)
 
Spotkamy się tu ponownie za jakiś czas!

czwartek, 25 czerwca 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |


Jako nastolatek pisałem wiersze. Nie powstawały one po to by dać ujście emocjom. Nie przelewałem ich na papier by sobie pomóc. Były one dialogiem między mną a moim Alter Ego.



Alter ego mówił do mnie swoim niemym głosem robiąc przy tym groźne grymasy na niewidzialnej twarzy, a ja? Ja uwieczniałem jego słowa na kartce papieru.
Alter Ego:
Jak mogłeś dać nam wolną wolę skoro wiedziałeś co z nią zrobimy?!
Zesłać Syna na świat byśmy go zabili?!
Nie, nie jesteś idealny!
Nie możesz wszystkiego skoro nie robisz nic!
Nie wierzę w słowa ludzi, którzy o Tobie mówią!
Nie wierzę w Twoje bo nigdy ich nie słyszałem!
Nie wierzę bo dla mnie istniejesz tylko w księgach
których nigdy do końca nie przeczytałem!

Odpowiedziałem mu krótko:
Alter, cóż wart jest człowiek co nie ma w sobie Boga?
Jabłoń, co rodzi kamienie nawet późną jesienią?

Alter Ego zamilkł. Rzucił się na mnie i swoimi niewidzialnymi kłami rozszarpał mi szyję. Krew mieniła się przeróżnymi barwami. W końcu stała się błękitna i znikła, ale Alter ciągle na mnie patrzył. Dodałem do swojej wypowiedzi:
Jesteśmy, a może nie?
Ludźmi na ziemi chociaż na dnie!
Stworzeni na podobieństwo
a jednak inni
I chociaż nie tylko pierworodnego grzechu jesteśmy winni
Boże! Uchowaj nas ode złego!
W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego...

Alter rozpłynął się w powietrzu z którego powstał. Przez wiele lat prowadziliśmy walkę na wiersze. W końcu jej zaniechaliśmy. On nie przekonał mnie a ja jego. Przestało mieć to jakikolwiek sens.

Czy wierzę w Boga?
Tak, wierzę chociaż moja wiara nie jest taka jaką wpierano mi od wczesnego dzieciństwa. Nie wierzę, że Bóg "mieszka w kościele" i w nim trzeba go wielbić. Bóg jest we mnie, w Tobie, drzewie i w trawie. Jest wszędzie tam gdzie tętni życie. Nie jest idealny - wystarczy rozejrzeć się dookoła by by stwierdzić, że stworzył ułomny świat. Mój Bóg kocha ludzi chociaż czasami o niektórych zapomina (wydaje mi się, że w jakimś nie zrozumiałym mi celu). Gdy patrzę na moją córeczkę, która powstała z dwóch mikroskopijnych komórek, wiem, że jest cudem a ja jestem jego świadkiem. Mówię jej, że ją kocham ponad życie i że zrobiłbym dla niej wszystko. Czy te słowa nie są modlitwą wielbiącą Boga? Myślę, że tak, z pewnością jest lepszą od tych których nas uczono. Wierszyków, regułek itp. nie o to przecież chodzi by klepać z pamięci słowa nie myśląc nad ich sensem.

Mój Bóg mnie kocha. Spełnił moje wszystkie marzenia i czuwa nade mną. Moją modlitwą do Niego jest dbanie o rodzinę, słowa "kocham Was", pomoc słabszym i tym w potrzebie a nie odprawianie rytuałów i klepanie regułek w budynkach z drewna i kamienia!

piątek, 5 czerwca 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
- Przepraszam mamo - Tylko tyle jestem w stanie z siebie wydusić. Nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Boli mnie całe ciało. W moje żyły wdziera się płyn z kolejnej kroplówki. Jestem jeszcze senny. Zamykam oczy i ponownie zasypiam. Budzę się po godzinie a może kilku dniach? Nie wiem... Rodzice są obok mojego łóżka. Milczą. Nie zamieniają ze sobą nawet jednego słowa.
- Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego próbowałeś odebrać sobie życie? - Moja mama nie ma już chyba łez. Przez całą noc wszystkie wypłynęły z jej oczu.
- Nie wiem... Byłem bardzo smutny... Kiedy wrócę do domu? Nie chcę już tutaj być... - Nawet gdy do nich mówię, nie patrzę im w oczy. Jest mi wstyd.
- Pojedziemy dzisiaj do twojej doktorki do Lublina. Porozmawia z tobą. Dobrze ci to zrobi.
Nie odpowiedziałem. Jest mi wszystko jedno, chociaż najchętniej przespałbym najbliższy tydzień. Muszę odpocząć. Nie zdawałem sobie wtedy jeszcze sprawy z tego, że "odpocznę" przez kilka tygodni w szpitalu psychiatrycznym wśród czasami niebezpiecznych szaleńców. Miałem tylko porozmawiać z psychiatrą. Nie wiedziałem, że rozmowa ta potrwa ponad miesiąc...

Trzydzieści sześć godzin wcześniej.

Mam dość! Od dwóch tygodni biorę jakieś psychotropy. Czuję się po nich gorzej. Z każdym dniem jestem coraz słabszy. Siadam na łóżku. rozkładam na nim wszystkie listki z tymi "wspaniałymi" pigułkami. Sięgam po żyletkę, ale nie przecinam sobie żył. W tle leci Myslovitz. Ta sama piosenka w kółko. Słucham jej od kilku dni bez przerwy. Biorę do rąk ulotkę leku od pani doktor. Czytam na głos fragment o tym, że lek może wywoływać myśli samobójcze. Mam piętnaście lat. Jestem już oficjalnie uznany za szaleńca. Wybucham płaczem. Nie wiem co się ze mną dzieje. Ktoś mnie obserwuje. Czuję jego spojrzenie. Budzi we mnie lęk. Świat, na który patrzę zmienia barwy. Wydaje się być obrazkiem z książeczki dla dzieci. Sztuczny i niewyraźny. W głowie słyszę ciągle - Zabij się idioto! zrobisz wszystkim przysługę. Tacy jak ty nie powinni się rodzić! Jesteś beznadziejny! Lepiej dla wszystkich będzie jeśli umrzesz!
Wyjmuję tabletki z opakowania. Jest ich cała garść. Mówię cicho "Boże wybacz" i łykam wszystkie...

Piętnaście lat później.

Żyję. Nadal biorę leki, które nadal mi nie pomagają. Cierpię  ale jestem szczęśliwy. Bardzo. Kocham życie a ono kocha mnie. Mam kilka niespełnionych ambicji, ale chowają się one w cieniu spełnionych marzeń. Teraz już wiem, że każdy oddech, każde uderzenie serca jest cudem a ja jestem tego świadkiem. Czego więcej chcieć od życia?

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
- Chcę nowego smartfona! Ma mieć ogromny wyświetlacz i super aparat! - Zażyczył sobie Marcin a rodzice spełnili jego życzenie. W końcu dzień dziecka jest tylko raz w roku, tak samo jak urodziny, gwiazdka, Mikołaj... Raz w roku! Rodzicom zabrakło kilkaset złotych do najnowszego modelu więc poszli do banku i pożyczyli brakującą kwotę.
- Chcę laptopa i lalkę. Wiesz, tą z reklamy, zmienia się jej wodą kolor włosów! Jest extra! - Rodzice cały wieczór przełączali z kanału na kanał by zobaczyć reklamę i lalkę jaką mają kupić. Udało się! Marysia dostanie lalkę. Na laptopa nie było ich stać. Córeczka wpadła w szał. Uspokoiła ją obietnica rodziców, że laptopa przyniesie jej Mikołaj w grudniu.
- Mamo, tato, jestem głodna, chcę jeść. - Rodzice małej Asi nie wiedzą co jej odpowiedzieć. Jej wychudzone ciało wymaga pożywienia by mieć siłę. Odkąd stracili pracę, pieniędzy ciągle brakuje. Do tego mama ciężko zachorowała i musi brać drogie leki. Dzisiaj jest jednak dzień dziecka. Asia dostała zielone jabłuszko, gorzką czekoladę i małego, białego misia. - Dziękuję! - Krzyknęła i podskoczyła z radości. - Nazwę go Szczęściarz. Będzie nad nami czuwał!
- Mamo, ja chcę żyć! - Ciało Marcela bezwładnie opada na szpitalne łóżko. Z każdym dniem czuje się coraz gorzej. Rak zaatakował niemal cały organizm. On nigdy nie dorośnie. Nigdy nie przestanie być dzieckiem. Chude ciało zamieni się w proch pozostawiając po sobie jedynie białe kości i łzy rodziców. Mama pogłaskała go po łysej główce. Powiedziała tylko "Kocham cię synku". To jego ostatni dzień dziecka i jedyne, niespełnione życzenie.
A Ty czego pragnąłeś będąc dzieckiem?

niedziela, 31 maja 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
- Oszukaj chorobę. Weź tabletkę, spójrz w krzywe zwierciadło. Nie jest lepiej? Czy zakrzywiona rzeczywistość nie jest lepsza i łatwiejsza do przyjęcia? Przestaje działać. Weź następną. Nie, nie możesz myśleć jasno. To za bardzo boli. - Alter Ego wskazuje mi kieszeń w torbie, gdzie znajdują się "cudowne" tabletki zapomnienia. - No weź, przecież przepisał ci je lekarz!
- Nie chcę już patrzeć w krzywe zwierciadło chociaż gdy to robię boli mniej.
- Po co się męczyć? - pyta Alter Ego
- Masz rację. Po co? - Z pomarańczowego listka wyjmuję okrągłą tabletkę, ściskam ją w dłoni tak długo i mocno, aż zaczyna się rozpuszczać. Przykładam ją w ust, jednak jej nie połykam. Wrzucam do zlewu i puszczam wodę. Tabletka, moja chwila bez bólu i zapomnienia ginie teraz gdzieś w kanalizacji.
- Dlaczego to zrobiłeś?! - Alter Ego jest zdenerwowany.
- Muszę nauczyć się radzić sobie bez dodatkowych leków. Powinienem spojrzeć w niezakrzywione lustro i porozmawiać szczerze ze sobą. Alter, ja uciekam już od tygodni a ucieczka ta sprawia, że ciągle stoję w miejscu. Pora pójść przed siebie. Pora coś zmienić!

środa, 27 maja 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
- Nie Krystianie, nie pójdziesz do szpitala. To nie jest miejsce dla ciebie. Nie tam szukaj pomocy - Alter Ego mówi spokojnie, to nie jest w jego stylu. Wiem co mnie czeka...
- Okej, nie pójdę, tylko co dalej? Leki mi nie pomagają... Jak mam żyć? Ja na prawdę źle się czuję!
- I nie pomogą ci idioto! - W tym momencie niewidzialny Alter Ego rośnie i zmienia się w potwora. Wgryza mi się w szyję z której leci niewidzialna, purpurowa krew. Nie, nie krzyczę, nie uciekam. Czuję lekki ból.
- Masz rację - mówię szeptem - jak zawsze masz rację a teraz proszę cię, uspokój się i pozwól mi wrócić do pracy. Do baru jest już pewnie kolejka a ja zamiast lać piwo gadam z tobą na zapleczu.
Alter uśmiecha się, prostuje niewidzialne ciało i rozpływa się w powietrzu z którego powstał. Jest mi bliski. Nie wyobrażam sobie bez niego życia, pomimo tego, że potrafi być okrutny. Niewidoczna krew na mojej szyi mieni się wszystkimi barwami tęczy i powoli znika. Wracam za bar.
- Słucham, co podać?
- Jedną chmielową z sokiem, albo nie, niech naleje pan bez soku. Po malinowym mam zgagę. - Co mnie obchodzi jego zgaga?! Pomyję kufle i przygotuję raporty z bukmachera do wysłania do centrali. Wcześniej jednak zażyję jakąś tabletkę. Jutro ma przestać padać deszcz. Jest wiele powodów do radości. Altera nie będę już szukał. Mam nadzieję, że sam też się też szybko nie pojawi. Potrzebuję kilku dni by dojść do siebie. Jestem gdzieś tam. Muszę tylko się odnaleźć. Proszę cię Boże, wskaż mi kierunek!

sobota, 23 maja 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Idziesz w kolejną podróż Krystianie. Podwójna dawka leków psychotropowych wyznaczy ci trasę. Dokąd dotrzesz? Do miasteczka "w remisji", wioski "może być" a może jak często z tobą bywa zatoczysz koło wrócisz do twojej stolicy "choroba psychiczna". Daj się prowadzić chemii i naturze a nie powinieneś się zgubić, pod warunkiem, że poczujesz się bezpiecznie w ich towarzystwie. Wiem, wiem Krystianie, wyruszasz w takie podróże od piętnastu lat i przeważnie wracasz do punktu wyjścia. Dam ci kilka rad. Patrz sercem w słońce. Oddychaj duszą. Słuchaj umysłem, wdychaj zapach spokoju i opanowania. Weź ze sobą szklankę wody a gdy poczujesz głód nie jedz zgniłych owoców, które nie wiadomo jakim prawem wiszą na drzewach, które przyjdzie ci mijać. Weź tabletkę, popij wodą i zagryź jej gorzki smak słowami "będzie dobrze". Bo będzie. Nie może przecież być wiecznie źle. Pamiętaj, że słowa mają magiczną moc. Każda materia, każdy stan posiada własne słowo, tak samo słowo może stać się materią i stanem ducha. W podróży wielokrotnie będziesz mijał skrzyżowania. Nie patrz jednak na kierunkowskazy. One są często mylące. Idź głosem serca i umysłu jednocześnie z garścią tabletek w dłoni.

środa, 20 maja 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Poszedłem z depresją na spacer. Trzymała mnie za rękę i mówiła o tym jak bardzo zły jest ten świat. Próbowałem jej odpowiedzieć, że moje życie jest dla mnie idealne, lecz ona zamknęła mi usta zanim zdążyłem powiedzieć coś pozytywnego. Spacer był długi. Właściwie trwa nadal. Ona najchętniej zaprowadziłaby by mnie na skraj szaleństwa i zrzuciła w jego przepaść. Próbuję się jej wyrwać. Pobiec w inną stronę. Ona jednak mocno ściska moją dłoń i nie sposób się jej wyrwać. Świeci słońce a w moim umyśle ciągle pada deszcz. Nonsens! Staram nawiązać z nią rozmowę. Bezskutecznie. Z jej niewidzialnych, paskudnych ust ciągle płyną słowa formując się w monolog. Nie chce słuchać mnie, moich bliskich ani lekarza. Istnieje, chociaż nie ma prawa. Zwalczam ją lekami. Jest od nich silniejsza. Odpędzam fałszywym uśmiechem, to ponoć wytwarza jakąś pozytywną substancję w mózgu. Jednak albo mój mózg jest popsuty, albo to wszystko to jedynie brednie.
Poszedłem z depresją na spacer. Zgubiłem się, jednak ona wie gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy. Prowadzi mnie zarośniętą chwastami drogą. Po kolana jestem w błocie. Ciężko mi iść, ale ona mocno ciągnie mnie za rękę. Poruszam się. Ledwo, ale poruszam. Docieramy do dużego, starego drzewa. Jest wiosna. Nie porastają go jednak zielone liście. Na jego szarych gałęziach są zgniłe owoce a z jednej z nich zwisa sznur z pętlą na szyję. "dotarliśmy na miejsce" powiedziała. Spojrzałem jej w niewidzialne ohydne oczy. Odpowiedziałem - Moje miejsce jest przy córce i żonie. Spier*alaj! Uciekam inną drogą. Ona zostaje w tyle. Dotrę na zieloną łąkę. Poczuję zapach kwiatów. Może to trochę potrwać, jednak nie pozwolę na to by mnie dogoniła. Niech sama zawiśnie na sznurze!

wtorek, 12 maja 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Od kilku dni boli mnie ząb. Jakiś czas temu uderzył we mnie meteoryt. Ciągle płonę po porażeniu przez piorun kulisty. Nie porwali mnie kosmici - tak, to jest już powód do radości. Przesilenie wiosenne od zawsze było moim wrogiem. Wszystkie hospitalizacje były na wiosnę. Dziwne, prawda? Wreszcie zza chmur wyjrzało słońce, przyroda budzi się do życia a ja leżę przygnieciony tym cholernym meteorytem! Mogę wziąć tabletkę. stłumić jej działaniem depresję, schizofrenie, zespół aspergera... Nie o to jednak tutaj chodzi! Muszę walczyć ze swoją "zaburzoną urodą". Gdy niczym nieuzasadniony smutek wywołuje łzy, patrzę w lustro mówiąc - Ależ ty Głuszko jesteś brzydki! - po czym sam sobie robię operację plastyczną uśmiechając się do siebie. - No Krystian teraz już lepiej. Z uśmiechem na twarzy nie jesteś taki ostatni, chociaż jak się wreszcie dorobisz, zmniejsz sobie nos! - I rzeczywiście jest lepiej. Mówię do siebie jeszcze kilka minut zanim żona powie "co ty tam robisz tyle czasu! Spóźnisz się do pracy!". Nie, nie spóźniam się. Dopijam zimną kawę, Całuję w policzek córkę i żonę, po czym zbiegam ze schodów i szybkim krokiem w pięć minut docieram do pracy. Od kiedy dostałem piękną laurkę wartą 50 złotych od panów policjantów nie przebiegam już przez ulicę w niedozwolonym miejscu, dlatego teraz potrzebuję więcej czasu by pokonać drogę do baru. Przez pierwsze piętnaście minut w pracy jestem jeszcze smutny. Wymieniam sobie wtedy w myślach wszystkie marzenia, które mi się spełniły. Uwierz, jest ich bardzo dużo. Dochodzę do wniosku, że jestem szczęściarzem a łzy są fałszywe i bezprawnie spływają po moich policzkach. Wycieram je dłonią i po raz kolejny uśmiecham się do siebie bo przecież NIE PORWALI MNIE KOSMICI! :)

niedziela, 3 maja 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Miałem sześć lat. Mieszkałem niedaleko kościoła. Był odpust. Wszędzie pełno straganów i dzieci naciągających swoich rodziców na nic nie warte chińskie zabawki. Marzyłem o pilociku, który miał kilka przycisków. Każdy z nich wydawał jakiś przyjemny dźwięk. Wypatrzyłem go rok wcześniej. Babcia dała mi kilka złotówek. Poszedłem na ulicę Kościelną, gdzie można było go kupić na jednym ze straganów. Mijałem ich wiele. Do każdego była spora kolejka. Kilkadziesiąt balonów z helem unosiło się w powietrzu. Słychać było huk petard i melodie kolorowych, plastikowych cudeniek. Przy chodniku siedziała starsza kobieta a przy niej stał stolik, na którym były figurki świętych. Do niej nie było kolejki. Tylko do niej.
- Kupiłeś ten pilocik? - zapytała babcia.
- Nie - odpowiedziałem krótko.
- Oj, nie było już? Mówiłam ci, żebyś poszedł wcześniej.
- Były pilociki, ale nie kupiłem.
- Nie starczyło ci pieniążków? - mówiąc to babcia sięgnęła po portfel.
- Nie babciu. Została mi jeszcze reszta.
Babcia zrobiła zdziwioną minę a ja wyciągnąłem z kieszeni figurkę świętego Franciszka. Pokazałem ją babci. Było mi głupio, że wydałem pieniążki na coś innego niż jej powiedziałem.
- Dlaczego to kupiłeś?
- Oj, babciu. Po pilociki była strasznie wielka kolejka. Tamten pan dużo dzisiaj zarobi a do staruszki, która sprzedawała podobizny świętych nikt nie podchodził. Zrobiło mi się jej strasznie żal. Ta pani uśmiechnęła się do mnie i życzyła szczęścia. To lepsze od głupich dźwięków jakiegoś małego urządzenia.
Babcia, tak jak tamta staruszka uśmiechnęła się do mnie i pogłaskała po głowie.
- Trzymaj pieniążki. Kup sobie tę zabawkę.
- Nie, dziękuję. Pójdę do swojego pokoju. Zaraz ma przyjść do mnie Kasia i mamy pójść pobawić się na łące.
Swoje dziecięce marzenie o grającej zabawce spełniłem rok później. Po jakimś czasie się zepsuła i ją wyrzuciłem. Nie pamiętam już jej dźwięków a uśmiech staruszki od figurek świętych pamiętam do dzisiaj. 
Rzeczy materialne cieszą, ale są nietrwałe. Często ulegają awarii i trzeba je wymieniać na nowe. Są ważne bo często nie możemy się bez nich obejść. Mimo wszystko uczucie wywołane uśmiechem staruszki pamiętam bardziej od uczucia radości z pierwszego komputera, którego dostałem w ósmej klasie. Jest taka reklama. Dawno jest nie widziałem. Lubiłem ją. Jest w niej zdanie "Są rzeczy bezcenne, za wszystkie inne zapłacisz kartą mastercard". Rzeczy bezcenne są przeważnie niewidzialne. Czasami objawiają się w postaci uśmiechu lub pocałunku. Dbajmy o nie i je doceniajmy. Każdy z nas jest bogaczem bo posiada coś bezcennego :)

sobota, 2 maja 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |


Uwaga! Konkurs dla szaleńców! 
Emotikon smile

Do wygrania zestaw dwóch książek "Spektrum" oraz "Szukaj mnie wśród szaleńców"! By je wygrać polub moją stronę i wyślij do mnie maila (krystian.gluszko@gmail.com). W wiadomości napisz mi co jest w tobie z szaleńca.
Emotikon smile
 W końcu wszyscy w mniejszym lub większym stopniu jesteśmy szaleni.
Emotikon smile
 Na wiadomość od Ciebie czekam do środy 13 maja.

wtorek, 28 kwietnia 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Mogłem być każdym, jestem kimś innym. Mogłem być psychologiem, pedagogiem lub inżynierem. Jestem nikim. Zmarnowałem swoje szanse. Było ich wiele. Niespełnione ambicje zabijają we mnie poczucie własnej wartości. Studia zaczynałem i szybko kończyłem. Na psychologię zabrakło mi trzech punktów. Podczas studiowania pedagogiki trafiłem do szpitala na pseudo-leczenie wstrząsami insulinowymi. Musiałem zrezygnować ale zrobiłem kolejne podejście. Gdyby nie źle zrobione elektrowstrząsy,  które wywołały u mnie ciężką odmianę epilepsji byłbym teraz pedagogiem. Gdyby nie nawrót choroby miałbym teraz tytuł inżyniera. Kim jestem?
Kilka lat temu poszedłem do psychologa. Nie, nie uważam, że czyjeś gadanie może uzdrowić, jednak "gadanie" psychologa może wskazać odpowiednią drogę. Odmówił mi pomocy. Powiedział, że zabraknie mu czasu i siły na to by mógł podreperować moją samoocenę.
Kim jestem? Niespełnionym pedagogiem i zakompleksionym szaleńcem. Pechowcem z ogromnym fartem. Jestem mężem Ewy i ojcem Małgosi - to mnie tutaj trzyma, dzięki temu oddycham a moje serce nadal bije.
Niedługo kończę trzydzieści lat. Większość mojego życia przepadło bez śladu. Ogromne dawki leków wymazały z mojej pamięci wiele lat. Pewnie i tak nie było czego pamiętać. Moja trzydziestka będzie wyjątkowa. Zacznę żyć pełnią życia nie żałując skradzionego przez chorobę czasu.
Może jeszcze nie wszystko jest stracone? Zrobię kiedyś studia i zaspokoję głód własnego ego. Nadal mogę być każdym! Nie pozwolę chorobie zmarnować już nawet jednego dnia. Przecież każda godzina jest cudem cenniejszym od wszystkich skarbów świata!

wtorek, 21 kwietnia 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Wszystko jest czarne albo białe. Smak ma gorzki albo słodki. Nie ma magi. Nie posiada głębi. Po prostu zwyczajnie jest. Zapomniałem, że żyję. Wykonuję codziennie te same czynności. Automatycznie - tak wstaję z łóżka, kładę się do niego i zapełniam puste godziny między obudzeniem się a zaśnięciem. Wszystko jest takie proste i szare... Przykro mi patrzeć tymi zepsutymi oczyma na świat! Zagubiłem się. Jestem tutaj. Minęła chwila. Nadal jestem lecz mnie nie ma. Jest ciało. Tylko one... Jak mogłem do tego dopuścić? Mój  świat ma teraz tylko dwie strony. Na każde zadane sobie pytanie odpowiadam tylko "tak" lub "nie". Maluję obrazy czernią i bielą popijając rozgryzione kostki cukru gorzką kawą. Poezję tworzę używając samych rzeczowników a prozę bez znaków interpunkcyjnych. Wiesz o co mi chodzi? Czy wiesz co mi dolega? Jestem niczym robot. Mówię. Śmieję się. Płaczę. Jednak to wszystko jest automatyczne. Nie wymaga mojego udziału. Kiedyś lubiłem rozmyślać. Teraz nie mam na to czasu? Siły? a może ja już nie żyję? Próbuję zadać sobie ból. Tak, delikatnie ale czuję. Ciało żyje... Co zabiło moją głębię? Zatruły ją leki? Zniszczyła choroba? Straciłem dużo czasu wegetując. Potrzebuję pomocy by tchnąć w siebie z powrotem życie. Sam chyba nie dam rady tego zrobić...

sobota, 18 kwietnia 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Zamieniamy czyny w słowa a nie odwrotnie. Naszych zachowań nie poprzedzają myśli. Nawet upalnego dnia wieje od nas chłodem. Jesteśmy sobie obojętni i nie obchodzi nas los, który do nas nie należy. Zabijamy czas głupotami mordując tym samym kawałek naszego życia. Ktoś kiedyś powiedział, że nie żyje się na próbę a my ciągle próbujemy żyć popełniając przy tym ciągle te same błędy, zadając innym ból. Tacy jesteśmy? Na szczęście nie wszyscy i nie zawsze. Jesteśmy ludźmi a nauka życia trwa do samej śmierci. Nigdy nie miałem czterdziestu lat, ale gdy je skończę nauczę się być czterdziestolatkiem. Rozumiesz o co mi chodzi? Moja babcia zawsze powtarzała, że uczymy się całe życie a i tak głupi umieramy. Umrzyjmy głupi, ale nie nieczuli. Wiesz o tym, że ten co kocha i jest kochany żyje pomimo tego, że jest zakopany pod ziemią? Żyje w sercach ludzi. To jest piękna forma życia. Miarą człowieczeństwa jest miłość i współczucie. Miarą życia nie bicie serca lecz pamięć i to co pozostawimy po sobie gdy ciało umrze. Stan depresyjny i psychotyczny sprawia, że dostrzegam więcej smutnych elementów naszej codzienności. Jednak przy tych dobrych wydają się być jedynie drobnostkami. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Usiądźmy więc wygodnie tam gdzie trzeba i szczerze porozmawiajmy, tak od serca!

piątek, 6 marca 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Nie mam już pretensji do Boga. Nie przeklinam swego życia. Nie mam żalu do losu. Jestem zaburzony. Choruję. Cierpię i bywam w remisji. Płaczę i się śmieję. Myślę o śmierci i chcę żyć. Moje problemy są smutne, jednak potrzebne tym, którzy stracili jak ja niegdyś nadzieję. Tego jestem już pewny. Piszę książki. Jeżdżę na spotkania autorskie. Rozmawiam z ludźmi. Moje "zaburzenia" są potrzebne. To jest wspaniałe uczucie. Walczę codziennie i wygrywam tę walkę. Mówię o tym. Inni słuchają. Mają dowód, że z Zespołem Aspergera i chorobami psychicznymi można żyć w miarę normalnie. Można być szczęśliwym. Cieszę się, że się taki urodziłem, chociaż często śmieję się przez łzy. 
Ważne jest to by choroba była skutkiem ubocznym człowieka a nie człowiek skutkiem ubocznym choroby. Nie poddawajmy się! Walczmy ale pozostańmy sobą!
Nie uważam się za chorego. Swoje "zaburzenia" traktuję jako moją urodę i nie, nie będę jej maskował! Popatrzmy na siebie nawzajem. Spróbujmy się porozumieć. Na swój sposób jesteśmy piękni. Twoja uroda, zaburzona jak moja, czy zdrowa, jest cudowna i nie, nie ukrywajmy twarzy! Nauczmy się patrzeć na siebie ze zrozumieniem i pewną dozą empatii!
Jestem zaburzony. Od kilkunastu lat biorę leki. Łykam je dla bliskich a choruję dla Ciebie!

środa, 18 lutego 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Byłem świadkiem cudu. Miłość pojawiła się nagle. Bez ostrzeżenia. Bez zastanowienia. Poddałem się jej. Tak, było to cudem.
Byłem świadkiem cudu. Miłość zrodziła nowe życie. Żona poczuła się źle. Nie wiem co się ze mną dzieje - powiedziała. Poszedłem do apteki. Test wskazał dwie kreski. To był długo wyczekiwany cud.
Jestem świadkiem cudu. Moja córeczka z każdym dniem jest coraz większa. Uczy się nowych rzeczy. Gaworzy. Śmieje się. Płacze. Teraz wiem, że czekałem na nią całe życie, nawet o tym nie wiedząc. Wszyscy jesteśmy cudem. Z dwóch mikroskopijnych komórek powstaje człowiek. W ciągu dziewięciu miesięcy przygotowuje rodziców na swoje przyjście. Gdy wreszcie pojawia się na świecie, swoim płaczem, śmiechem, gaworzeniem daje radość i spełnienie. A kiedyś i on  się zakocha i miłość ta zrodzi kolejne życie. Tak, ten cud nie ma końca. On trwa od zarania dziejów i każdego dnia się powtarza.
Wszystko dookoła. Trawa. Drzewo. Głaz i wiewiórka. Płynący potok i martwa kałuża. Słońce i księżyc. Ty i ja. Wszystko to co widzialne i niewidzialne. Tak, wszystko jest cudem. Częścią całości. Elementem układanki. I chociaż wydaje Ci się, że jesteś jedynie kroplą wody w oceanie, wszechświat bez Ciebie nie byłby kompletny. Jesteś jego częścią. Jesteś przyczyną i skutkiem. Oddechem i uderzeniem serca. Jesteś cudem!

niedziela, 25 stycznia 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Szykują mi się częste wyjazdy związane z promocją nowej książki. Moje schematy szlag trafił. Co robić? Przestać być aspergerowcem? Nie, to nie możliwe... Jak mam uniknąć izolacji autystycznej? Wspominałem kiedyś, że nie jestem chory. Ja po prostu mam urodę schizofreniczno-autystyczną. Tak, wiem, operacji plastycznej sobie nie zrobię, chociaż chętnie, przy okazji pomniejszyłbym sobie nos :D  Co więc mogę zrobić? 
W tym tygodniu byłem w Krakowie. Siedziałem na scenie i patrzyło na mnie kilkadziesiąt osób. Poradziłem sobie i to wspaniale. Jak to zrobiłem? Posłuchałem czyjejś rady i patrzyłem na czoło wybranej osoby. Miała straszne zakola, więc moje pole widzenia automatycznie się zwiększyło :D Tłum mnie nie wystraszył i sobie poradziłem. Pewnie wiesz, że aspergerowcy mają problem z przebywaniem w zatłoczonych miejscach... Poradziłem sobie z tym, poradzę więc sobie z zawalonymi rytuałami i wyłamywaniem ze schematów. Tylko jak? Może masz jakiś pomysł? Póki co szukam w sobie rezerw sił i je znajduję. W marcu czekają mnie kolejne spotkania. Moja mała Małgosia, ona nie pozwoli mi czuć się źle. Gdy się śmieje, śmieje się cały mój autystyczny świat i wszystkie jego ułomności stają się bardzo małe. Tak, to ona jest moim sposobem na radzenie sobie z bólem duszy. Kocham ją ponad życie. Bardziej niż da się to opisać. Pojadę więc do Warszawy. Spotkanie autorskie będzie udane. Po powrocie przez kilka dni będę słabszy psychicznie, ale ona już w progu się do mnie uśmiechnie, a ja? Ja nie będę już potrzebował operacji plastycznej (nie licząc nosa :D )

sobota, 10 stycznia 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
2014 rok był dla mnie wyjątkowy. Zostałem ojcem. Podpisałem umowę wydawniczą na nową książkę "Szukaj mnie wśród Szaleńców" (za kilka dni będzie w dystrybucji) , oraz bajkę dedykowaną dzieciom z zaburzeniami ze spektrum autyzmu, ale również dzieciom zdrowym (ukaże się w marcu tego roku). Miniony rok był wspaniały pomimo tego, że był równie ciężki.
W 2014 roku miałem atak psychozy z halucynacjami, kilka nawrotów depresji oraz wielki powrót epilepsji. Izolacje autystyczne ograniczyły się do minimum.
Co planuję w tym roku? Czego od niego oczekuję?
Mam już niemal wszystko. Jedyne o czym mogę marzyć to to, abym tego nie stracił. Będę nadal starał się udoskonalać. Walczyć z chorobami. Mam dla kogo. W moim życiu pojawiła się mała Małgosia. Wiesz... nigdy bym nie pomyślał, że można kochać aż tak bardzo. Miłość do żony jest równie silna, jednak to inny rodzaj miłości.
Chociaż zacząłem dostrzegać na swojej głowie pierwsze siwe włosy, młodnieję z każdym dniem. Mam w sobie siłę i radość nastolatka pomimo doświadczeń życiowych niczym u starca. Jestem pełen nadziei i z uśmiechem patrzę w przyszłość pomimo tego, że jest mi bardzo ciężko - nadal jestem przecież chory. Ciągle brakuje mi czasu. Doba trwa stanowczo zbyt krótko. Z tego powodu mam przerwę w pisaniu, chociaż w moim umyśle dojrzewa nowa powieść. Myślę, że gdy mojej kochanej Małgosi wyrosną już wszystkie ząbki to pozwoli mi na chwilę sam na sam z laptopem, bym mógł przelać myśli na ekran komputera.
Moje postanowienie na nowy rok?
W 2015 roku będę szczęśliwy - to jest mój plan!