niedziela, 3 maja 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Miałem sześć lat. Mieszkałem niedaleko kościoła. Był odpust. Wszędzie pełno straganów i dzieci naciągających swoich rodziców na nic nie warte chińskie zabawki. Marzyłem o pilociku, który miał kilka przycisków. Każdy z nich wydawał jakiś przyjemny dźwięk. Wypatrzyłem go rok wcześniej. Babcia dała mi kilka złotówek. Poszedłem na ulicę Kościelną, gdzie można było go kupić na jednym ze straganów. Mijałem ich wiele. Do każdego była spora kolejka. Kilkadziesiąt balonów z helem unosiło się w powietrzu. Słychać było huk petard i melodie kolorowych, plastikowych cudeniek. Przy chodniku siedziała starsza kobieta a przy niej stał stolik, na którym były figurki świętych. Do niej nie było kolejki. Tylko do niej.
- Kupiłeś ten pilocik? - zapytała babcia.
- Nie - odpowiedziałem krótko.
- Oj, nie było już? Mówiłam ci, żebyś poszedł wcześniej.
- Były pilociki, ale nie kupiłem.
- Nie starczyło ci pieniążków? - mówiąc to babcia sięgnęła po portfel.
- Nie babciu. Została mi jeszcze reszta.
Babcia zrobiła zdziwioną minę a ja wyciągnąłem z kieszeni figurkę świętego Franciszka. Pokazałem ją babci. Było mi głupio, że wydałem pieniążki na coś innego niż jej powiedziałem.
- Dlaczego to kupiłeś?
- Oj, babciu. Po pilociki była strasznie wielka kolejka. Tamten pan dużo dzisiaj zarobi a do staruszki, która sprzedawała podobizny świętych nikt nie podchodził. Zrobiło mi się jej strasznie żal. Ta pani uśmiechnęła się do mnie i życzyła szczęścia. To lepsze od głupich dźwięków jakiegoś małego urządzenia.
Babcia, tak jak tamta staruszka uśmiechnęła się do mnie i pogłaskała po głowie.
- Trzymaj pieniążki. Kup sobie tę zabawkę.
- Nie, dziękuję. Pójdę do swojego pokoju. Zaraz ma przyjść do mnie Kasia i mamy pójść pobawić się na łące.
Swoje dziecięce marzenie o grającej zabawce spełniłem rok później. Po jakimś czasie się zepsuła i ją wyrzuciłem. Nie pamiętam już jej dźwięków a uśmiech staruszki od figurek świętych pamiętam do dzisiaj. 
Rzeczy materialne cieszą, ale są nietrwałe. Często ulegają awarii i trzeba je wymieniać na nowe. Są ważne bo często nie możemy się bez nich obejść. Mimo wszystko uczucie wywołane uśmiechem staruszki pamiętam bardziej od uczucia radości z pierwszego komputera, którego dostałem w ósmej klasie. Jest taka reklama. Dawno jest nie widziałem. Lubiłem ją. Jest w niej zdanie "Są rzeczy bezcenne, za wszystkie inne zapłacisz kartą mastercard". Rzeczy bezcenne są przeważnie niewidzialne. Czasami objawiają się w postaci uśmiechu lub pocałunku. Dbajmy o nie i je doceniajmy. Każdy z nas jest bogaczem bo posiada coś bezcennego :)

2 komentarze:

  1. Brak mi słów po tym co przeczytałam. Znam autora od dawna wydawał mi się zwykłym miłym młodym chłopcem, Widziałam w nim wrażliwość ale nie to co zobaczyłam w nim dopiero teraz po kilkunastu latach i to po przeczytaniu tych słów.Nawet nie wiedziałam,ze wydał tak interesujące książki. Piękne !!! naprawdę piękne i trafiające do serca !!!

    OdpowiedzUsuń