piątek, 18 października 2013

Posted by Unknown |


Muszę być silny, więc taki jestem. Opanowany i uśmiechnięty, chociaż coś czasami zżera mnie od środka. Nie zasypiam, gdzieś nad ranem przez moje ciało przechodzą dreszcze, i budzę się w takiej pozycji w jakiej je poczułem. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Wstaję z łóżka i szybko zbieram się do pracy. Wracam późno. Oglądam z żoną jakiś film. Rozmawiamy i po czasie Ewa mówi, że idzie spać, a ja walczę ze swoimi demonami, by znowu przeszły mnie dreszcze i zaczął dzień tak jak poprzedni. Staram się czasami jakoś odmienić dzień, by nie był taki jak poprzedni. Ja jako aspergerowiec, lubię rutynę, żona nie.
Nie okaleczam się od chwili, gdy zobaczyłem dwie kreski na teście ciążowym. To jest dla mnie wielki sukces i najdłuższa przerwa w życiu z nałogiem. "Przerwa" to złe określenie, ponieważ z nim wygrałem. Chciałbym jakoś pozbyć się starych blizn. Myślę o tatuażu, ale jeszcze mam na to czas, nim dziecko będzie mogło zapytać - tato, skąd masz te blizny?
Zmieniłem się i ta zmiana jest moim wielkim sukcesem. Muszę być oparciem dla żony, a wkrótce też dla dziecka.
Człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego, jak dużo ma w sobie siły, dopóki nie będzie jej potrzebował.
Nie myślę o sobie, i to trochę źle. Chyba. Podświadomość wszystko zbiera i może w końcu zareagować. Słucham, więc muzyki i czytam książki. Póki co, tyle musi jej wystarczyć, by nie miała ochoty zaszaleć moim kosztem. Myślę jak zadbać o moją psychikę, tak by nadal była ze stali, a moje demony nie miały szans wygrać ze mną walki.
Wygadałem się tutaj, na blogu, Tobie. Poczułem się z tym lepiej. Dziękuję.
Jeszcze nie wiem jaki będę za pięć miesięcy, ale jestem przekonany, że będę kochał jeszcze bardziej, i że jeszcze bardziej ta miłość będzie potrzebna.
Mam dla kogo walczyć, więc walczę. Dla żony, dzidziusia, i tych co się o mnie martwią.
Nowy lokal już ogarnięty. Póki co nie mam za wielu klientów. Nim punkt zacznie być rentowny mija przeważnie miesiąc lub dwa. Cierpliwie, więc myślę o reklamie i pracuję dłużej.
Będzie dobrze, jest dobrze, musi być!

czwartek, 10 października 2013

Posted by Unknown |

Kolejny biznes... Może teraz wypali. Nie, wypali na pewno! Pozytywne myślenie przyciąga pozytywne zakończenia. Gdzieś czytałem, że jeśli podchodzi się optymistycznie do choroby, to wytwarza się w organizmie więcej przeciwciał, czy coś temu podobnego. O tym jak potężną moc ma psychika, przekonałem się wiele razy. Kiedyś mój tato upił kolegę tymbarkiem, gdy ten myślał, że pije alkohol. Mój dziadek miał astmę, którą wyleczył psycholog. W szpitalu poznałem człowieka, co miał czkawkę na tle psychicznym, młodą dziewczynę, która była na wózku inwalidzkim, a władzę w nogach odzyskała po przyjęciu leków psychotropowych. Tak, psychika ma ogromną władzę. Wierzę, że wszystko będzie dobrze i jestem pewien, że tak będzie, w końcu kiedyś musi.
Moja żona jest już w czwartym miesiącu! Jestem szczęśliwym, przyszłym tatą :)
Pracuję teraz w nowym lokalu i będę pracował kilka godzin więcej niż do tej pory. Wiesz jak jest w naszym kraju... Trzeba szanować niemal każdą pracę jaką się ma. Ja swoją szanuję i tak się do niej nastawiam, że ją uwielbiam :) Na razie lokal jeszcze w rozsypce, ale już ruszył. Za pół godziny kończę zmianę. Zjem z żoną późny obiad i obejrzymy jakiś film. Dzień zaliczam do udanych :)

czwartek, 3 października 2013

Posted by Unknown |

Nadzieja jest zawsze. Przecież nie może być wiecznie źle. Bywa, więc raz lepiej, raz gorzej. Tak jak powinno być. Musi być jakaś równowaga. Gdyby nie zło, nie wiedzielibyśmy czym jest dobro. Gdyby nie bieda, obce byłoby bogactwo. Jeśli coś staje się codziennością, niezmienną i trwającą zawsze, przestaje mieć jakąkolwiek wartość. Czuję się źle, ale wczoraj było dobrze. Doceniam "wczoraj" a teraz walczę o "dzisiaj", trzymając w dłoniach nadzieję na lepsze "jutro".
Mam wielkie szczęście. Mam bardzo dużo, choć nie na wszystko zasługuję. Pozostaje mi walka, by tego nie stracić i siła, by doceniać codziennie.
Wczoraj szykowaliśmy do otwarcia nowy lokal. Dźwięk metalu zadał mi ogromny ból fizyczny. Bardzo bolało. Wyszedłem na papierosa. Bolało jeszcze godzinę. Moje oczy zrobiły się wilgotne. Przez chwilę użalałem się nad swoim losem. Ból miną a ja poszedłem dalej, uśmiechając się sam do siebie. Krystian! Ból mija. Dźwięk metalu można stłumić słuchawkami, a nawet jeśli będzie to niemożliwe to poboli poboli i przestanie, a ty pokonałeś schodek, który jest w lokalu. Tak, zrobiłeś krok. Masz dwie nogi i ręce też dwie. Czy to nie jest piękne? Czy to nie jest powodem do radości?!