środa, 29 maja 2013

Posted by Unknown |
Widzę świat w odcieniach szarości. W nadnaturalnych, ostrych barwach. Patrzę na ludzi z ciekawością, lecz nigdy im w oczy. Słucham muzyki dla złagodzenia bólu, nie dla przyjemności. Biorę tabletki, by czuć się mniej źle a nie po to by było dobrze. Jestem ograniczony i wolny jednocześnie. Zakochany i nienawidzący zarazem. Bezsilny i pełen nadziei. Jestem Krystian i mam kilka lat za mało by powiedzieć, że zobaczyłem wiele, choć zobaczyłem już dużo. Mam chwilę dla siebie i ciągle brakuje mi czasu. Chodzę do lekarza i nie myślę o sobie. Staram się pomóc, choć mi nikt nie pomoże. Wspierać i kochać mimo, że wygląda to inaczej. Prawić komplementy krzykiem. Złościć się po cichu. Cierpieć i cieszyć się z tego, że cierpię tak mało. Nie jestem chory, mój mózg ma inna urodę. Jestem zaburzony i nadnaturalnie normalny. Płaczę bez powodu i śmieję się przez łzy. Wierzę i wątpię. Modlę się o łaskę dla bliskich lecz wstydzę się dla siebie. Mam bardzo dużo i boję się, że to stracę. Nie robię jednak za wiele by to zatrzymać. Staram się, choć mi to nie wychodzi. Lubię dzisiaj, jutro ignoruję. Jestem zły i spokojny. Nienawidzę siebie za ból, który zadaję. Biorę leki. Zmieniam je często. Zadaję mniej bólu. Leki trafione. Krzyczę mniej i mniej się smucę. Płaczę do środka i ciągle udaję. Mam na imię Krystian i zawsze mam nadzieję.
Posted by Unknown |

Pojawiają się nagle. Trwają krótko lub latami. Próbowałem dzisiaj cofnąć się myślami do znajomości, na których kiedyś bardzo mi zależało. Przyjaźnie urywały jakieś wydarzenia lub zwyczajnie czas. Wiele razy zostałem zraniony. Nie żałuję żadnej. Złe dały mi szkołę, a dobre piękne wspomnienia. 
Ostatnio myślałem o znajomościach internetowych. Wspieramy siebie na wzajem. Poświęcamy czas i darzymy sympatią. Wszyscy pragniemy bliskości, wysłuchania i pocieszenia. Przykre jest to, że nie potrafimy odnaleźć tego w świecie realnym. Internet stał się niebezpiecznym narzędziem, ale dzięki niemu wielokrotnie ktoś bardzo realny w swojej wirtualności podawał mi rękę i stawiał do pionu podczas, gdy obok nie było nikogo.
Myślałem o zlikwidowaniu bloga, oraz kont na portalach społecznościowych, lecz doszło do mnie, że potrzebuję Was, że staliście się dla mnie ważni. Większości pewnie nigdy nie spotkam na ulicy. Nie porozmawiam twarzą w twarz, ale wierzę w prawdziwość przyjaźni internetowych!
Posted by Unknown |

"Nie ma nadziei na przyszłość - oświadczył Śmierć.
- Więc co nas tam czeka?
Ja
- Ale poza tobą? - Śmierć spojrzał na niego ze zdziwieniem.
Słucham?
Sztorm nad nimi osiągnął szczyt. Jakaś mewa przeleciała obok nich, tyłem.
- Chciałem powiedzieć - wyjaśnił z goryczą Ipslore - że na tym świecie jest chyba coś, dlaczego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE."
Terry Pratchett 

Mówią mi - weź się w garść. Łatwo powiedzieć. Niezrozumienie. Krytyka. Codzienność. Dzisiaj pomyślałem - spełnię ich życzenia. Będę się odzywał. Uśmiechał, chociaż uśmiech boli. Przebywał w hałasie. Będę robił to, czego ode mnie oczekują. Kłamał i udawał. Będzie im lżej a mi może uda się oszukać psychikę? Spełnię ich oczekiwania. Wezmę się w garść!



W poniedziałek będziemy mieli rudego kotka. Ponoć wszystkie koty mają Aspergera. Będzie nas dwóch w domu. Nie porozmawiam z nim, ale będę do niego mówił. Nie odpowie na pytania, ale wysłucha. Tak, koty są miłe :)

Posted by Unknown |


Rutyna. Jej mam się trzymać. Taka jest rada lekarza. Szaleństwem jest zrezygnowanie z porannej kawy, zaburzenie planu dnia. Jestem nudziarzem. Nie staram się już mówić na siłę. I tak większość, jak nie wszyscy mnie nie polubią. Wtopiłem się w społeczeństwo i zapomniałem o sobie. O tym kim i jaki naprawdę jestem. Tak szczerze, chciałem zapomnieć.

Niezrozumienie. Każdy zaburzony jest nim zamrożony. Choroba psychiczna, zaburzenia autystyczne to nie ból serca, to nie zła praca nerek. Nie ma szans na zrozumienie. Nie ma szans na litość.

Internet. Źródło rozrywki, informacji, pracy. Jest jeszcze jeden plus sieci. Najważniejszy. Najczęściej pożądany. Fora internetowe, pewne grupy, czaty - te plusy pomagają wielu lepiej żyć. Wymiana doświadczeń i wsparcie ludzi z podobnymi problemami jest niezastąpione, zwłaszcza jeśli mieszka się w małym mieście, tak jak ja i szanse na rozmowę twarzą w twarz z innym Aspim jest niemal niemożliwe.

Wszystko jest dobre, jeśli istnieje umiar. Życie w cyberprzestrzeni potrafi być balsamem dla duszy, gdy świat realny zadaje za dużo bólu. Jednak jeśli staje się jedynym światem, to coś jest już nie tak.

Mam okresy w życiu, gdy cyberprzestrzeń staje się moim "ważniejszym" światem. Atak autystycznej izolacji? Zwyczajna ucieczka? Wołanie o pomoc? Nie ważny jest powód, gdy traci się coś bardzo ważnego - ludzi obok nas. Samotność? Lepiej poszukać kogoś, kto będzie mógł nas przytulić...

Internet nie jest zły. Ma ogrom plusów. Uczę się z niego korzystać tak by pomógł nie plącząc mnie jednocześnie w swoją sieć.

Muszę zmienić swoją rutynę i nauczyć się rozmawiać z otoczeniem z taką łatwością i przyjemnością jak rozmawiam z Wami. Wiem, że będzie to trudne i pewien jestem, że niejednokrotnie będę mógł odnaleźć zrozumienie i wsparcie tylko od Was - zaburzonych tak jak ja.

Spróbuję. Postaram się. Myślę, że warto spróbować odnaleźć swoje prawdziwe "ja" i spotkać ludzi, którzy je polubią i być może chociaż trochę zrozumieją.
Posted by Unknown |

Są chwile, gdy jesteśmy bezradni. Nic nie zależy od nas. Moja babcia mówi, by oddać problem Jezusowi i mieć nadzieję. Lekarz, by założyć okulary przeciwsłoneczne i się przytulać. Bliscy rozkładają ręce. Otoczenie każe się uśmiechać i wziąć w garść. Słucham tych wszystkich rad. Modlę się. Mam nadzieję. Uśmiecham i staram się nie okazywać swojego stanu. Na nic zdają się ich słowa. Jestem bezradny. Leki nie istnieją. Nie takie, które mogłyby pomóc. Bóg tylko słucha. Nadzieja umiera przedostatnia a uśmiech boli. Rozglądam się by znaleźć rozwiązanie i zatrzymuję wzrok na jednym punkcie ściany. Patrzę godzinami...

Osoby zaburzone tracą nadzieję, gdyż Ona jest zaburzona tak jak oni. Gdy jest źle, nie da się im wbić do głowy możliwości, że sytuacja się zmieni. Moja żona mówi - przecież nie może zawsze być źle. Ma rację. Wiem to, ale nie wierzę. Gdybyśmy mieli pewność, wierzyli, albo chociaż przyjmowali taką ewentualność o ile łatwiej byłoby znieść cierpienie.

Jestem w izolacji autystycznej. Wydaję się obojętny. Tak mnie spostrzegają. Staram się odzywać, być aktywnym a nawet śmiać. Nie wyobrażają sobie jak wielki to wysiłek...

Parę dni temu w rozmowie z starszym ode mnie kolegą, ujawniła się przykra myśl. My Polacy lubimy narzekać. Jacek podał przykład jak witają się w innych krajach:
- Hello, how are you?
- I`m fine, thanks
U nas rozmowa zaczyna się inaczej:
- Cześć, co u ciebie? Ja ledwo żyję...
- Weź nie pytaj, masakra. Chodzę od lekarza do lekarza. Rodzina daje mi popalić a do tego szef się na mnie uwziął. A jak tam twoje wyniki?

Jestem Polakiem, ale dzisiaj powiem I`M FINE i postaram się ułożyć swoje myśli tak, by było to szczere! Jak to zrobię? Nie wiem... Ale ponoć nie ma rzeczy niemożliwych, przeszkód nie do pokonania, są jedynie ludzie, których łatwo pokonać a ja przecież do nich nie należę :)

Posted by Unknown |

"Gdy brakuje mi sił do dalszej walki, mam trzy opcje. Dać upust myślom samobójczym. Wziąć tabletkę i przyćpany nie myśleć o niczym złym, lub by zapomnieć o świecie, bólu i problemach - po prostu włączyć film lub przeczytać książkę. Przez wiele lat uczyłem się jak być szaleńcem by nie zwariować i przy tym wszystkim wydawać się normalnym. Ucieczka? Tak, uciekam. Nie uważam się za tchórza. Moja ucieczka trwa kilka rozdziałów książki lub jakieś dziewięćdziesiąt minut filmu. Zawsze wracam. Spokojniejszy. Silniejszy i wypoczęty…"

Uciekam, ale nie daleko. Dobry film, ciekawa książka, to inne światy, ciekawsze wymiary, w które się przenoszę, gdy jest mi źle.

Uciekam, by oszukać rzeczywistość na kilka rozdziałów czy te półtora godziny filmu... Taka ucieczka nie jest zła, nie uzależnia a daje chwilowe ukojenie. Dla mnie najmniejsza chwila zapomnienia jest na wagę złota. Lubię też muzykę. Nie zawsze jednak mogę jej słuchać. Czasami zmysły się mieszają i zadaje mi ona ból.

Uciekam również pisząc. Największym dystansem przebytym do ukojenia bólu była moja książka "Spektrum".

Chciałbym by jakieś leki w końcu wyrwały mnie ze szponów choroby i aby czytanie, filmy i muzyka stały się dla mnie jedynie relaksem. Póki co na recepcie, którą sam wypisałem mam je napisane dużą czcionką
Posted by Unknown |

Jest grubo po północy. Boję się ruszyć by nie zbudzić rudego kotka, który śpi mi na kolanach. Byłem dzisiaj z żoną w parku na koncertach. Z ostatniego zrezygnowaliśmy. "Artyści" nie poszanowali publiczności, więc nie zostaliśmy. Pogoda chyba też się zezłościła, ponieważ zaczął padać deszcz. Nie chce mi się spać. Błądzę wspomnieniami tam gdzie zajrzeć powinienem i tam, gdzie nie wolno.
Wspominam ludzi, których spotkałem na swojej drodze. Dziwne, że nawet ci, co doprowadzali mnie do szewskiej pasji budzą dzisiaj pozytywne emocje i na myśl o nich na język nie przychodzą mi już żadne wulgaryzmy. Wiem, że nikogo nie spotkałem bez powodu.
Wspominam szkołę i zauważam, że niemal całkowicie wyparłem ją z pamięci. Wizyty w szpitalach, o których myśl budzi coraz mniejsze emocje. Moje małe sukcesy i depresje. Psychozy i radości...
Byliśmy dzisiaj u mamy. Rozmawialiśmy o głupotach. Zaczęliśmy w końcu wspominać moje nieudane próby studiowania i pracę za barem. Wreszcie stwierdziłem, że gdybym się nie przestraszył i kontynuował studia na politechnice, byłbym dzisiaj inżynierem i kawalerem. Nie pracowałbym w barze i nie spotkałbym mojej żony.
Wspominam i nie smucę się stratą tego, co straciłem. Przecież co mi po dyplomie inżyniera, gdybym nie miał teraz Ewy? Wszystko co się dzieje jest częścią przeznaczenia. Niczego nie żałuję. Dzisiaj tak mi się wydaje.

wtorek, 28 maja 2013

Posted by Unknown |


Udałem się do psychologa. Skierowała mnie tam moja doktorka. Powiedziała, że do tej psycholog odsyła swoje najbardziej beznadziejne przypadki. Jako taki przypadek poszedłem.
Dostałem pracę domową - mam napisać nad czym chcę popracować. Nad wszystkim? Nie da rady... Muszę wybrać swoje najbardziej znienawidzone cechy. Dalej jestem w tym samym punkcie - nad wszystkim...

Wyzywamy się od zwierząt, a ja chciałbym być przyjacielski i wierny jak pies, ciepły i czuły jak kot, silny jak koń i wolny jak ptak. Dziwne... cechy jakie powinni posiadać ludzie, częściej można spotkać u zwierząt niż u człowieka...

Nad czym chciałbym popracować?

Mój mały, rudy kot łazi mi po klawiaturze. Strasznie mnie wkurza, ale jest miły. Tak, ludzie często wkurzają, rzadziej są mili...

Co chcę w sobie zmienić?

Szukałem dobrych cech u ludzi, więcej znalazłem u zwierząt. Możesz się ze mnie śmiać, potwierdzić moje szaleństwo, ale nigdy ani Ty, ani ja, nie będziemy tak wierni i bezinteresowni, spokojni i weseli jednocześnie, mili i walczący o swoje, silni i potulni...

Co chciałbym w sobie zmienić?

Wszystko! Małymi kroczkami, bo inaczej się nie da. Wiem jaki chcę być a to już zawsze coś...