poniedziałek, 27 lutego 2012

Posted by Unknown |
Obudziłem się dzisiaj w dziwnym nastroju, trochę melancholijnym i skłonnym do przemyśleń. Zastanawialiście się czy nie jesteście czasem szaleni? Czym jest szaleństwo? Kto tworzy granicę pomiędzy byciem normalnym a wariatem? Co się stanie gdy przekroczymy tę granicę? Jak rozumiem bycie normalnym? Otóż, jest to zamknięcie w konkretnej grupie podobnych do siebie ludzi, takich, których jest najwięcej w społeczeństwie. W końcu to większość tworzy reguły a wszelkie od niej odstępstwa niosą ze sobą etykietkę szaleństwa... Tak, jestem szalony, lecz gdyby takich jak ja było więcej niż innych, to ci inni byliby wtedy szaleni a nie ja... Poniżej przepisałem kawałek tekstu z książki "Weronika postanawia umrzeć" Paula Coelho. Myślę, że ten fragment - opowieść o królu, doskonale dopełnia moje myśli...

"Raz pewien potężny czarnoksiężnik, chcąc zniszczyć królestwo, wlał magiczny płyn do studni, z której czerpali wszyscy mieszkańcy. Ktokolwiek napił się tej wody, stawał się szalony. Następnego ranka wszyscy mieszkańcy napili się ze studni i każdy z nich popadł w obłęd, z wyjątkiem króla i rodziny królewskiej, która miała własną studnię, a do niej czarnoksiężnik nie zdołał dotrzeć. Zaniepokojony król próbował opanować sytuację, wydając szereg dekretów, które miały poprawić bezpieczeństwo i stan zdrowia mieszkańców, jednak strażnicy i inspektorzy, którzy także napili się zatrutej wody, uznali dekrety za absurdalne i wcale nie zamierzali ich wypełniać. Gdy do poddanych dotarła wieść o królewskich dekretach, doszli do wniosku, że ich władca oszalał i głośno protestując udali się pod pałac, domagając się jego abdykacji. Zdesperowany król gotów był już opuścić tron, ale królowa powstrzymała go słowami: "Chodźmy teraz i my napić się wody. Wtedy staniemy się tacy jak oni." I tak też uczynili. Kiedy tylko król i królowa napili się wody szaleństwa, natychmiast zaczęli mówić od rzeczy. Wówczas poddani zaczęli go żałować. Skoro król zaczął przemawiać tak mądrze, dlaczego nie zostawić rządów w jego rękach? I spokój znów zapanował w królestwie, choć ludzie zachowywali się w całkiem inny sposób, niż mieszkańcy ościennych krajów. Zaś król panował aż do końca swych dni."

sobota, 25 lutego 2012

Posted by Unknown |

Cierpienie najgorzej znosi się w samotności choć jej właśnie się wtedy szuka...





Gdy moją duszę pochłania mrok
Gdy spala się w otchłani cierpienia
Czuwaj nade mną!
Bądź przy mnie gdy upadam na dno
gdy serce rozrywa ból!
Bądź gdy obnażają mnie łzy płynąc niczym 
potok ze skalistych gór...
Zostań ze mną
i weź mnie za rękę nim przyjdzie on -
demon zapomnienia...


Samotność potrafi być lekiem ale też chorobą, którą powinno się leczyć...

piątek, 24 lutego 2012

Posted by Unknown |
Nie przespałem kolejnej nocy... Gdy dzień swoją pogardą rzuca mnie na kolana, noc staje się wytchnieniem... Dłuży się w nieskończoność a ja słucham ciszy, która przeszywa mnie na wylot...
Jestem wariatem, widzę muzykę, słyszę nieme słowa i rozpoznaję kolory dat. Nocą widzę tylko to co podsuwa mi wyobraźnia, chociaż i ona potrafi być cholernie okrutna...
Gdy popadałem w psychozy towarzyszyły mi halucynacje, w depresji smutek a izolacji zupełnie nic... Potknąłem się parę dni temu, jestem sam wśród wielu ciał i tylu samych dusz... A nocą? Nocą jest ze mną moja odwieczna przyjaciółka - cisza...

Jasna tarcza księżyca
wdziera się przez szklane okno pokoju
Nie słyszę nic
poza melodią mego serca
trochę szybszą niż zwykle
Zapowiada się kolejna nieprzespana noc
prześniona na jawie
przemilczana
Wszyscy dawno odlecieli
do zielonych łąk zimą
Tylko ja ciągle jestem
w tym polarnym krajobrazie
Sam ze sobą
i własnymi myślami
Zmęczony dniem
pełnym hałasu
upajam się głuchą ciszą
tak długo
aż znowu wzejdzie słońce...

Bezsenne noce są najbardziej twórcze, często biorę kartkę i piszę... Najczęściej moją kartką jest moja dusza a piórem umysł... Tworzę nimi biografię mojej wyobraźni, moich uczuć, mojej próżności...
 
Życzę Wam aby dzisiejszy szary dzień poskładał wasze myśli i stworzył z nich piękny wiersz...

wtorek, 21 lutego 2012

Posted by Unknown |

Postanowiłem przywitać Was pewnym wierszem a raczej historią w którym tkwi.
Być może jest smutny, ale daje do myślenia a jak pomyślimy dłużej, współczucie i pozytywne uczucia połączą się pokazując nam, że ze wszystkimi porażkami i my jesteśmy w stanie doznać szczęścia, którego nie dostrzegamy... Nazywała się Beata, po wyjściu z kliniki wiele lat temu już nigdy więcej jej nie spotkałem...

Mała istota ludzka
dziękuje za życie
z którego nic nie ma
które ledwo się w niej tli
Uznana przez społeczeństwo za wariatkę
żyje nadal w świecie bajek
choć ma ponad trzydzieści lat
Pamiętam jak ocierała łzy
ściskając pluszowego misia
gdy zapinali ją w pasy
i ten krzyk gdy przechodziłem obok
„Pomóż mi! Odwiąż mnie, błagam!”
Gdy zaczęła wracać do siebie
straciła głos
Wkradając się do sali konferencyjnej
napisała na tablicy
„Nazywam się Beata
jestem szalona
ale cieszę się że Pan Bóg mnie stworzył”
Nigdy jej nie zapomnę...

A tutaj kilka słów o moim życiu... Jest to recenzja mojej biografii, ową recenzję mamy szansę poznać dzięki Pani Zuzannie, której jestem bardzo za to wdzięczny.

„Spektrum” to sto stron. Stron żywych i prawdziwych. Być może najszczerszych jakie kiedykolwiek przeczytasz. Choć bardzo często trudno w nie uwierzyć, nie znajdziesz tekstu bardziej rzeczywistego. Poznając historię jej autora, przekonamy się, że jego zapiski są naprawdę wyjątkowe. Nie ma takich drugich.

Krystian Głuszko to młody mężczyzna, który doświadczył wiele, zbyt wiele. Od długiego czasu żyje pomiędzy dwoma światami. Tym, który my nazywamy rzeczywistością i tym, który tworzy jego mózg. Czy istnieje odpowiednie słowo, aby opisać jego stan? Obdarzony, naznaczony, a może uwięziony w spektrum autyzmu? Określać i badać próbowało wielu specjalistów. Większość ich zmagań kończyła się cierpieniem i kolejnymi ranami Krystiana. Uwięziony we własnej świadomości uciekał się nawet do tych najokrutniejszych i ostatecznych metod „leczenia”. Jednych z własnej woli, innych - ubezwłasnowolniony. Jego życie było podporządkowane nie tylko własnej chorobie, ale i decyzjom środowiska. Wielu było zbyt słabych, by okazać się ludźmi godnymi tego określenia. We współczesnym społeczeństwie Krystian odnalazł jedynie niezrozumienie i odtrącenie. Nie traktowano go jako pacjenta, lecz jako obiekt eksperymentów, które nie przyniosły oczekiwanych efektów.

Czy tak trudno zrozumieć? Czy ten, wydawałoby się naturalny odruch, jest dla nas zbyt wymagający? Czy po prostu jesteśmy hipokrytami? „Spektrum” to zbiór zapisków osoby, która niczego więcej nie oczekiwała. Kłody rzucone pod nogi jedynie utrudniały walkę z namnażającymi się problemami. Jak ktoś, kto nie może zaufać samemu sobie, mógłby powierzyć swoje życie komuś, kto go skrzywdził? Krystian przeżył prawdziwy koszmar, który rozegrał się w jego własnym wnętrzu. Wychodząc na zewnątrz spotykał jedynie niezrozumienie. Czy możecie wyobrazić sobie większe zniewolenie?

Ta książka to przepiękny dialog pomiędzy jej autorem, a tą jego cząstką, której nigdy nie zrozumie. Przepełniona całą paletą emocji nie pozostawi czytelnika obojętnym. Zawiera bowiem historię człowieka takiego jak my, a jednocześnie zupełnie innego i wyjątkowego. Dzięki jego relacjom wpuści nas do swojego własnego świata. Świata, którego nigdy nie pragnął, a musiał nauczyć się z nim żyć. Czy ktokolwiek miałby wystarczająco dużo odwagi i siły, by poradzić sobie tak jak Krystian Głuszko? By zapanować nad samym sobą?

„Spektrum” to opowieść pełna samotności, ale także prawdziwej i pięknej miłości. Takiej, która samym faktem istnienia pokona niemożliwe. Umysłu nie poskromimy. Możemy jedynie podejmować próby jego zrozumienia. Każdy, kto uważa się za osobę zdolną do miłości, powinien poznać historię chłopaka, który postawi przed nami wiele pytań. Nie będą one łatwe. Jednak jeśli na którekolwiek z nich odpowiemy, staniemy się lepszymi ludźmi.