poniedziałek, 29 września 2014

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Ciągle uciekam. Chowam się w kartach książki. Zanurzam w dobrym filmie. Uciekam do pracy. Chowam się wśród bliskich. Czy jestem tchórzem? Izolacje autystyczne już mnie nie dopadają. Nie mają szans. Uciekam przed nimi. Przed depresją i psychozą. Amnezjami i napadami epilepsji. Nie tęsknię za przeszłością, lubię dzisiaj i nie boję się jutra, bo mam wszystko czego potrzebuję. Kocham i jestem kochany. Czego chcieć więcej? Wydaję kolejną książkę. Spełniam marzenia. Nic złego się nie dzieje. Nawet mój alterego, jak go nazywa mój lekarz, przestał mnie prześladować. Jest gdzieś dalej. Nadal tylko ja go widzę, jednak o jego istnieniu jestem przekonany. To wszystko nie zmienia faktu, że czuję się źle. To normalne jesienią. Nic mnie nie zaskakuje. Wrócę do deszczowych dawek leków i będzie lepiej. Czuję radość i smutek jednocześnie. Śmieję się i płaczę. Cieszę i martwię. Jestem Aspergerowcem. Bywają chwile, że jest mi naprawdę ciężko. Radzę sobie. Mimo wszystko sobie radzę. Czasami czuję się samotny. Tak jakbym był na obcej planecie. Tak, jakbym nie mówił językiem tubylców. To chyba naturalne?
Często czuję się bezradny. Leki, które przyjmuję garściami nie zawsze działają jak należy. Nie wszystko jestem w stanie opanować.

Kiedyś myślałem, że nie mam przyszłości. Przynajmniej nie taką, jaką chciałbym mieć. Okazało się, że mogę coś osiągnąć. Zmieniałem się tysiące razy na przełomie ostatnich lat. Bywałem w dziwnych miejscach. Oddychałem zepsutym powietrzem. Bywało ciężko. Upadałem i podnosiłem się. Nie zawsze byłem sobą. Życie zaskakuje mnie każdego dnia. O to chyba chodzi? W końcu każdy wschód słońca jest cudem. Każdy oddech. Uderzenie serca...
Żyjemy z dnia na dzień. Jesteśmy w ciągłym biegu. Boimy się przyszłości. Problemy finansowe, ze zdrowiem, rodzinne... każdy jakieś ma. W całym tym zamieszaniu tracimy coś bardzo ważnego - czas. Nie mamy go wiele. Obdarowujemy nim ludzi. To jest piękny dar. Czas jest skarbem. Wielkim majątkiem, który posiadają bogaci i biedni. Nie zawsze jest rozdzielony sprawiedliwie, dlatego chwytajmy dzień!

środa, 24 września 2014

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Mam na imię Krystian. Jestem farciarzem z ogromnym pechem. Jestem chory. Choroba pomaga mi docenić zdrowie, bo ciało mam w miarę zdrowe. Jestem marzycielem, którego marzenia się spełniły. Samotnikiem, który nigdy nie będzie już samotny. Jestem mężem Ewy i ojcem małej Małgosi. Jestem szczęśliwy, chociaż często chce mi się płakać. Jestem zaburzony, ale realny, aż do granic... Mam na imię Krystian bo taki był wybór moich rodziców. Kocham życie bo ono kocha mnie. Mam tysiące dziwnych problemów. Halucynacje, głosy, depresję, napady epilepsji, ale mam też dwie zdrowe nogi a to jest cudowne. Pójdę dzisiaj na spacer bo mogę i będę się bardzo z tego cieszył. Doceniam moją codzienność. Nie znam uczucia głodu. Mam dach nad głową. Nie jest mi zimno. Mam wspaniałą rodzinę i jakieś tam zdrowie. Mam to wszystko, ale jestem smutny. Dlaczego płaczę?! Nie mam prawa! A jednak... cierpię na zaburzenia schizoafektywne, Zespół Aspergera, padaczkę skroniową i coś tam jeszcze. Mimo wszystko radzę sobie wspaniale. Mam siłę. Mam nadzieję. Kocham i jestem kochany. Mam ogromne szczęście a smutek i łzy to tylko efekty uboczne zmagania się z chorobami. Wygrywam. Wygram. To wiem na pewno!

środa, 17 września 2014

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Dzisiaj spotkałem się z lekarzem, którego nie widziałem od wielu lat. Leczył mnie gdy byłem izolowany od świata na oddziale zamkniętym. Jedno krótkie spotkanie, za które zapłaciłem przywołało mnóstwo złych wspomnień. Myślałem, że uporałem się już z przeszłością. Ona jednak ciągle wraca. Czasami jest uśpiona wrzącą teraźniejszością lub burzliwym jutrem. Nie zmienia to jednak faktu, że ukształtowała ona moje dzisiaj. Śpiączki insulinowe. Tak, to moja największa trauma. Dzisiaj widzę to dokładnie, jakby było wczoraj. Przywiązywanie do łóżka pasami. Zastrzyk z ogromną dawką insuliny. Śpiączka i wstrząs insulinowy. Później chwilowa amnezja i bezwładne ciało. Suchość w ustach i ogromny głód. Kilka godzin mordęgi i wieczorem kolejny lęk przed porankiem, że tym razem mogę się już ze śpiączki nie obudzić... Tak przez ponad trzy miesiące. Minęło już sporo lat a nadal wywołuje to u mnie spory lęk i złość. O niektórych rzeczach nie da się zapomnieć. Można się z nimi pogodzić. Tylko tyle... Lekarz o którym piszę jest wspaniałym człowiekiem i dobrym specjalistą. Nie on jest odpowiedzialny za ten koszmar, ale był przy tym. Czasami zapach, melodia, kolor, wyraz twarzy, potrafią przywołać jakiś strzępek wspomnień. Dzisiaj spojrzenie psychiatry zachwiało moją równowagę....

czwartek, 11 września 2014

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Urodziłem się pewnego gorącego dnia. W radiu królowała wtedy piosenka, w której Edyta Geppret śpiewała o tym, jak bardzo kocha życie. Jako noworodek ciągle ją słyszałem. Tak myślę. Nie mam prawa tego pamiętać. Często nucę tę piosenkę. Tak jest od wczesnego dzieciństwa. Stała się dla mnie bardzo ważna.
Data moich narodzin jest ciepła. Ma kolor wpadający w brąz i łagodny kształt. Tak, dzięki mojej autystycznej urodzie, potrafię widzieć takie rzeczy.
Pierwsze trzy lata życia są dla mnie tajemnicą, jednak następne pamiętam już dokładnie. Bycie zaburzonym dzieckiem nie jest łatwe. Sporadycznie pojawiające się halucynacje sprawiały, że ciągle się czegoś bałem.
Na oko rozwijałem się prawidłowo. Lata uciekały szybkim krokiem a wraz z nimi narastał niepokój.
Stałem się nastolatkiem. Wtedy zaczęły się schody. Czasami wydawały się nie do pokonania. Nie było wyjścia. Musiałem mieć te naście lat. W ten sposób powstał starzec w ciele nastolatka. Ciężko było nim być. Czułem się samotny wśród ludzi a to jest gorsze od samotności. Zaczęła się też rozwijać choroba. Już nie byłem dziwakiem, lecz zaburzonym, młodym człowiekiem.
Lata młodości minęły. Dorosłem. Poznałem kobietę, którą pokochałem. Miałem już dla kogo walczyć. Walczyłem. Nadal to robię. Miłość zaprowadziła mnie pod ołtarz a później zaowocowała moją córeczką.
Przeszedłem pewną dziwną drogę. Doszedłem do roku 2014. Teraz, gdy patrzę za siebie, widzę obcego człowieka. Jestem inny. W niczym nie przypominam już Krystiana sprzed lat. Jestem jaki jestem i mam ogromne szczęście, że są wokół mnie ludzie, którzy to akceptują.

piątek, 5 września 2014

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Mam włączony telewizor. Lecą jakieś wiadomości. Przełączam kanał. Parę dni temu postanowiłem, że odetnę się od mediów. "Pobite dziecko walczy o życie", "Matka molestowanej córki, kryła pedofila", "Znaleziono ciało noworodka", "Dziecko samotnie błąkało się w nocy po ulicach, rodzice mieli po dwa promile" itd... Chciałbym by świat zszedł na psy. Byłby piękniejszy. Psy są przyjacielskie. Miłe. Wierne. Lepsze od ludzi... Gdy słyszę takie wiadomości wpadam w panikę, złość, żądzę zemsty! Odkąd jestem ojcem, takie informacje bardziej mnie dotykają. Nie wiem jakim trzeba być zwyrodnialcem, by zrobić krzywdę niewinnej, małej istocie. Wiesz... dopóki nie zostałem tatą, nie wiedziałem, że można kochać, aż tak bardzo. Innych bliskich kocham równie mocno, ale to jest inna miłość.

Tak, więc wiadomości już nie oglądam. W zamian mam mecze siatkarzy. To jedyny sport jaki lubię. Budzi pozytywne emocje, oczywiście gdy wygrywamy są jeszcze lepsze, a póki co tak właśnie jest.

Jestem zmęczony. Zaczyna się ściemniać. Wieczory przychodzą coraz szybciej. Mój umysł krzyczy, płacze, milczy bardzo głośno. Czyżby wyczuł zbliżającą się jesień?

* Nie wiem kto napisał wiersz z obrazka. Znalazłem go w sieci. Poraził mnie...