niedziela, 29 grudnia 2013

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |


Kończy się rok. Za kilka dni zacznie się nowy. To dobry czas na przemyślenia. W moim życiu sporo się zmieniło w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Dużo też pozostało niezmiennych. To był dobry czas?

Poznałem nowych ludzi. Ciekawych. Mądrych. Jednak nie tylko takich. Spotkałem też tych, których wolałbym nie poznać.

Spojrzałem na swoje życie z innej perspektywy. Zapatrzyłem się. Zapomniałem, że ta, z której patrzyłem przez tyle lat nadal istnieje.

Gubiłem się i odnajdywałem każdego dnia.

Cierpiałem i śmiałem się jednocześnie.

Byłem szczęśliwy i załamany.

Zapomniałem o sobie i mój umysł mścił się na mnie niejednokrotnie.

Odnalazłem szczęście, które uśmiechnie się do mnie na początku kwietnia. To na nie czekałem całe życie... Wybraliśmy już imię. Małgosia. To Ładne imię...

Było już wiele przemian w moim życiu i każda prędzej czy później karała mnie za nieuwagę. Jestem przecież autystyczny i nic tego nie zmieni. Cierpię przez swoje zaburzenia i chyba czasami powinienem sobie pozwolić na łzy. Tak długo udawałem przed samym sobą, że jestem zdrowy, aż w to uwierzyłem i krzywdziłem tym swoją podświadomość. Ona w końcu powiedziała DOŚĆ! Teraz na nowo muszę układać nowy spisek przeciwko swoim zaburzeniom. Tym razem zrobię im miejsce, jednak obok mnie a nie we mnie.

Nauczyłem się tego, że siła woli to wielkie i niebezpieczne narzędzie. 

W nowym, 2014 roku nadal będę Aspim, ale przede wszystkim zostanę tatą. Będę szczęśliwy. Mojemu alter-ego dam już spokój. Istnieje przecież tak samo długo jak ja... Udawanie, że czegoś nie ma, nie zmieni faktu tego istnienia.

Pozdrawiam Cię ciepło i do następnego spotkania, tutaj, lub w realu!


środa, 18 grudnia 2013

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Większość lubi pomagać, pod warunkiem, że usłyszy za to brawa. Bez aplauzu nie warto. Nikt nie usłyszy. Nikt nie zobaczy. Czy lubimy pomagać tak naprawdę?
Z pewnością lubimy być doceniani, czuć się lepszymi, rosnąć w oczach ludzi, którzy zobaczą jak rzucamy banknoty na tacę, lub wspieramy akcje charytatywne. Usłyszmy ogłoszenia parafialne, datki na kościół - to czysty biznes. Ksiądz weźmie kasę, za nią wykona usługę promowania nazwiska "darczyńcy" na mszy. Bez reklamy nazwiska? Mało chętnych...

Żyjemy blisko siebie, jednak bardzo daleko. W mediach ciągle słyszymy o tragediach rodzinnych. Sąsiedzi mówią, że nic nie zauważyli, krewni, że się nie spodziewali, opieka społeczna nie zauważyła nic niepokojącego...

Nie bądźmy obojętni!

Może warto czasami zapukać do sąsiada? Odwiedzić krewnych? Pomóc? Wesprzeć jakąś akcje? Nie zamykajmy się na samych siebie...

Czy termin "altruizm" jest mitem?

Czy istnieje czysta bezinteresowność?

Nie wiem... Wiem natomiast, że są jeszcze ludzie, którzy niosą innym pomoc nie oczekując nic w zamian...


poniedziałek, 2 grudnia 2013

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Parę dni temu dostałem pewną wiadomość. Zaczynała się od słów "Nic tylko się załamać". Przeczytałem ją kilka razy. Odłożyłem telefon. Odpisałem nazajutrz. Swoją wiadomość zacząłem słowami "Nogi nadal masz dwie, ręce też, więc nie jest tak źle". W odpowiedzi przeczytałem, że muszę brać wspaniałe antydepresanty. Hmmm... leków nie zmieniałem, ale rzeczywiście inaczej to wszystko zaczynam widzieć...

Zawsze jest jakiś powód do radości- każde uderzenie serca, oddech, mrugnięcie oka...

Jestem więc szczęśliwy. Według obliczeń taki powinienem być, więc się uśmiecham. Serducho czasami coś jęczy, ale wtedy każę mu spojrzeć na coś, czego nie ma. Patrzy w pustkę zdezorientowane. Mówię, że tutaj mogło być coś bardzo złego, czego brak, też jest powodem do radości. I tak, uczę się cieszyć z tego co mam i z tego czego nie mam...


"Dla cier­piących naj­mniej­sza ra­dość jest wielkim szczęściem."
- Sokrates