poniedziałek, 2 grudnia 2013

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Parę dni temu dostałem pewną wiadomość. Zaczynała się od słów "Nic tylko się załamać". Przeczytałem ją kilka razy. Odłożyłem telefon. Odpisałem nazajutrz. Swoją wiadomość zacząłem słowami "Nogi nadal masz dwie, ręce też, więc nie jest tak źle". W odpowiedzi przeczytałem, że muszę brać wspaniałe antydepresanty. Hmmm... leków nie zmieniałem, ale rzeczywiście inaczej to wszystko zaczynam widzieć...

Zawsze jest jakiś powód do radości- każde uderzenie serca, oddech, mrugnięcie oka...

Jestem więc szczęśliwy. Według obliczeń taki powinienem być, więc się uśmiecham. Serducho czasami coś jęczy, ale wtedy każę mu spojrzeć na coś, czego nie ma. Patrzy w pustkę zdezorientowane. Mówię, że tutaj mogło być coś bardzo złego, czego brak, też jest powodem do radości. I tak, uczę się cieszyć z tego co mam i z tego czego nie mam...


"Dla cier­piących naj­mniej­sza ra­dość jest wielkim szczęściem."
- Sokrates 


1 komentarz:

  1. Masz całkowitą rację z tym, że trzeba cieszyć się z małych spraw, doceniać to, że jest dobrze, bo moglo być gorzej. Tylko czasem każdy z nas ma słabszy okres i widzi świat w ciemnych barwach, jeśli taki stan się nie przedłuża, to ok. Żeby zobaczyć światło, trzeba wiedzieć, czym jest ciemność. A smutek też czegoś uczy. Byle nie za dużo tych stanów depresyjnych. :)

    OdpowiedzUsuń