środa, 18 grudnia 2013

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
Większość lubi pomagać, pod warunkiem, że usłyszy za to brawa. Bez aplauzu nie warto. Nikt nie usłyszy. Nikt nie zobaczy. Czy lubimy pomagać tak naprawdę?
Z pewnością lubimy być doceniani, czuć się lepszymi, rosnąć w oczach ludzi, którzy zobaczą jak rzucamy banknoty na tacę, lub wspieramy akcje charytatywne. Usłyszmy ogłoszenia parafialne, datki na kościół - to czysty biznes. Ksiądz weźmie kasę, za nią wykona usługę promowania nazwiska "darczyńcy" na mszy. Bez reklamy nazwiska? Mało chętnych...

Żyjemy blisko siebie, jednak bardzo daleko. W mediach ciągle słyszymy o tragediach rodzinnych. Sąsiedzi mówią, że nic nie zauważyli, krewni, że się nie spodziewali, opieka społeczna nie zauważyła nic niepokojącego...

Nie bądźmy obojętni!

Może warto czasami zapukać do sąsiada? Odwiedzić krewnych? Pomóc? Wesprzeć jakąś akcje? Nie zamykajmy się na samych siebie...

Czy termin "altruizm" jest mitem?

Czy istnieje czysta bezinteresowność?

Nie wiem... Wiem natomiast, że są jeszcze ludzie, którzy niosą innym pomoc nie oczekując nic w zamian...


1 komentarz:

  1. Abstrahując od samej wartości i zasadności pomagania, którą szczerze popieram, to nie ma czegoś takiego jak "altruizm". Do pomagania coś nas pcha, pomagając zaspokajamy jakieś potrzeby, czy to pośrednio poprzez zdobycie aplauzu, czy też bardziej bezpośrednio poprzez dobre samopoczucie płynące z samego faktu niesienia pomocy.
    Nie dorabiajmy więc ideologii tam, gdzie nie ma na nią miejsce, tylko bierzmy się za pomaganie.

    OdpowiedzUsuń