sobota, 12 stycznia 2013

Posted by Unknown |
Tak młodzi jak dziś nigdy już nie będziemy


"Wczoraj" już było, nie gońmy za nim. "Dzisiaj" jest nasze, wykorzystajmy je, pokochajmy. "Jutro" do nas jeszcze nie należy, miejmy nadzieję, że nazajutrz to się zmieni. 
Zegar ma ostre wskazówki. Potrafią zabić. Tak też robią. Czasami jednak zbyt wcześnie. Nie bójmy się ich, ale miejmy świadomość ich istnienia, ponieważ to świadomość straty sprawia, że doceniamy rzeczy wydające się oczywistymi.


Nie pozwólmy by życie zapatrzone ślepo w przyszłość, odebrało nam teraźniejszość. Jesteśmy ważni tylko tu i teraz.


To jest czas gdy słowa mają inny smak
Dotyk potrafi wyleczyć ból a uśmiech odmienić los
To jest czas gdy duch zwycięża materię
Czas gdy kwitną uschłe drzewa a wszystko delikatnie
unosi się ponad ziemią...


wtorek, 8 stycznia 2013

Posted by Unknown |
"Podstawowym błędem, który wtedy popełniłem, było identyfikowanie się z tymi, którzy byli tam razem ze mną. Widząc nagiego schizofrenika uciekającego przed, jak to mówił (a raczej głośno wykrzykiwał), listonoszem na zielonym rowerze, myślałem, że i ja kiedyś taki się stanę…
Patrząc na dziewczynę, która wyrywała sobie garściami włosy, by po chwili je zjeść, bałem się, że i ja zacznę to robić… Pewien chłopak był przekonany, że jest bohaterem filmu Matrix, i uparcie powtarzał lekarzom, że jak najszybciej muszą go wypuścić, by mógł uratować świat, który bez niego zginie. Gdy słuchałem słów płynących siłą psychoz, wydostających się przez usta szaleńców, moje myśli coraz szybciej wypełniał lęk – kim ja wkrótce się stanę? Hitlerem jak ten, który leży w sąsiedniej sali? A może Jezusem jak jeden z mojego pokoju?
"
Fragment mojej książki "Spektrum"

Przeczytałeś właśnie fragment, który odnosi się do jednego z moich pobytów na oddziale zamkniętym. Bałem się wtedy, kim mogę się stać. W którą stronę poniosą mnie moje zaburzenia. Od chwili spisania tych słów minęło wiele lat. Nie stałem się podobny do opisanych przeze mnie postaci. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal nie wiem kim jestem. Pięć lat temu wtopiłem się w społeczeństwo, tym samym wyrzekłem się siebie samego. Musiałem. Pragnąłem tego. Tak bardzo dążyłem do tego by być jak inni, nie być odrzucanym i wyśmiewanym, że zabiłem Krystiana i stworzyłem nowego. Kim ja jestem? Po tylu latach znowu zadaję sobie to pytanie. Co prawda nie jestem Jezusem, tak jak myślał o sobie kolega ze szpitalnej sali, ale zastanawiam się czy nie spróbować wskrzesić dawnego Krystiana i nie starać się już za wszelką cenę szukać akceptacji wśród ludzi, którzy na to nie zasługują... Moje życie stałoby się wtedy dużo łatwiejsze...

Nie popełniaj mojego błędu. Bądź sobą. Zawsze i mimo wszystko...