sobota, 28 listopada 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
- Czy tak będzie już zawsze? - Pytam Boga, pomimo tego, że w Niego zwątpiłem. Tak na  wszelki wypadek, w razie jakbym się mylił a On jednak istaniał.
Bóg mi nie odpowiada. Delikatny, letni wiatr niesie muzykę z parku, w którym trwa właśnie koncert. Nie wychodzę z domu od wielu miesięcy. Elektrowstrząsy namieszały mi w mózgu i dostałem silnej epilepsji. Opuścili mnie znajomi. Siostra wyjechała na studia. Tato remontuje lokal, w którym ma powstać jego bar, a mama jest w ósmym miesiącu ciąży. Siedzę pod jabłonią i piję kawę pomimo późnej pory i znowu, tym razem krzykiem wzywam Boga do odpowiedzi.
- Odpowiedz mi! Dlaczego milczysz?! Dlaczego mnie opuściłeś?!
Neurolodzy mówią, że nie ma dla mnie nadziei, że potrzebna jest operacja, wszczepienie do mózgu jakiegoś implantu. Żyję teraz tylko po to by zobaczyć za miesiąc moją siostrzyczkę. Ma mieć na imię Weronika. Ja jestem już skreślony, jak nie przez Boga to przez los. Bez upadku ciężko mi przejść kilkanaście metrów. Wyjście z domu nie wchodzi w grę, słucham więc koncertu pod jabłonią z czarną kawą w dłoni i słucham koncertu dzięki wiatrowi, który na szczęście wieje w dobrą stronę.

Dziewięć lat później:

Spełniły się wszystkie moje marzenia. zostałem mężem i ojcem. Pracuję w barze, który otworzył mój tato zaraz po urodzeniu się mojej siostrzyczki. Moja druga siostra urodziła córkę w tym samym roku co moja żona. Cierpienie sprzed lat nie poszło w las. Napisałem kilka książek o nim i niosę ludziom dowód, którym jest moje życie, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wziąłem na smycz swoje zaburzenia psychiczne, neurologiczne i autystyczne, których nie nazywam już chorobami lecz swoją urodą. Tak, od czasu koncertu w parku zmieniło się niemal wszystko. Przede wszystkim ja się zmieniłem, bo wiesz... wszystko jest możliwe. Jestem szczęśliwy a moje życie pomimo tego, że czasem boli, dla mnie jest idealne! Kocham je!

poniedziałek, 9 listopada 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |

- Jesteś pewny? - Alter Ego stwarza pozory troskliwego.
- Mam dużo pracy. Tak! Muszę jutro rano wstać i funkcjonować a jest to ponad moje siły. - Odpowiadam nie patrząc w jego niewidzialne oczy i przyciskam żarzącego się papierosa do ręki. Skóra delikatnie skwierczy i przyjemnie boli.
- Jesteś z siebie zadowolony?
- Alter, proszę, daj mi spokój. Teraz będzie już wszystko dobrze...
- Maksymalnie przez dwie doby, dopóki w twoim mózgu nie przestaną szaleć substancje, które wytworzyło oparzenie.
Alter jest troskliwy?! Nie, to jego głupie zagrania. Gdy jest dla mnie dobry to tylko przez chwilę.
- Jesteś głupcem! Myślisz, że byle oparzenie pozwoli ci się poczuć lepiej?! Nie, nie dopóki ja tu jestem a dobrze wiesz, że nigdzie się nie wybieram - Niewidzialne ciało Altera przechodzi przemianę. Jego zęby wydłużają się i stają kłami, po których ścieka krew po tym jak je wbił w moją szyję odrywając kawałek skóry.
- Słuchaj, potrzebuję trochę spokoju. Daj mi go wreszcie! - Próbuję do niego przemówić. Bez skutku. Jego paznokcie zamieniają się w szpony a niemy głos brzmi demonicznie. Nie przejmuję się tym. Okaleczyłem się. Zaraz zniknie. Zawsze znika na jakiś krótki czas gdy to robię.
- Jesteś zwykłym wariatem! Ludzie cię nienawidzą a ja wiem jak to zmienić... Posłuchaj mnie przez chwilę!
- Nie!!! - Krzyczę z całych sił niemo prosto do umysłu mojego Alter Ego a ten w zamian rozcina mi brzuch i każe patrzeć na własne wnętrzności. Na ręku zrobił się już bąbel. Przebijam go. Ropa tryska dookoła plamiąc mi bluzkę. Alter próbuje coś jeszcze do mnie powiedzieć, lecz jest zbyt daleko bym mógł go usłyszeć. Krzyczę do niego - Do zobaczenia za jakiś czas! Teraz zajmę się rodziną!

niedziela, 8 listopada 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |

Gdybym był złotą rybką zjadłby mnie rudy kot. Na tym zakończyłbym ten post, ale nie jestem złotą rybką i nie mam rudego kota. Nie spełnię życzeń o bogactwie dla biednego ani o gęstej czuprynie dla łysego. Nie jestem złotą rybką. To już ustaliliśmy. Z chęcią jednak wysłucham czego pragniesz, nawet jeśli pragniesz mojego milczenia. Jesteś Ty i jestem ja. Nie! Nie ma Ciebie i nie ma mnie - JESTEŚMY MY! Jeśli będzie trzeba, przytulę Cię słowem. Wiesz, że słowa mają ogromną moc? To one poprzedzają czyny. Ponoć nawet kiedyś, dawno dawno temu, słowo ciałem się stało, ale to pozostawmy na grudzień.
Złotą rybkę zjadł rudy kot. Co będzie z naszymi życzeniami? Wysłuchajmy się nawzajem. Być może ja spełnię twoje a Ty moje marzenie? Może oni pomogą im, a on jej? Wszyscy na swój sposób jesteśmy złotymi rybkami! 

P.S. Koty są miłe pomimo swojego menu.