środa, 27 maja 2015

Posted by Zaburzony Świat Krystiana |
- Nie Krystianie, nie pójdziesz do szpitala. To nie jest miejsce dla ciebie. Nie tam szukaj pomocy - Alter Ego mówi spokojnie, to nie jest w jego stylu. Wiem co mnie czeka...
- Okej, nie pójdę, tylko co dalej? Leki mi nie pomagają... Jak mam żyć? Ja na prawdę źle się czuję!
- I nie pomogą ci idioto! - W tym momencie niewidzialny Alter Ego rośnie i zmienia się w potwora. Wgryza mi się w szyję z której leci niewidzialna, purpurowa krew. Nie, nie krzyczę, nie uciekam. Czuję lekki ból.
- Masz rację - mówię szeptem - jak zawsze masz rację a teraz proszę cię, uspokój się i pozwól mi wrócić do pracy. Do baru jest już pewnie kolejka a ja zamiast lać piwo gadam z tobą na zapleczu.
Alter uśmiecha się, prostuje niewidzialne ciało i rozpływa się w powietrzu z którego powstał. Jest mi bliski. Nie wyobrażam sobie bez niego życia, pomimo tego, że potrafi być okrutny. Niewidoczna krew na mojej szyi mieni się wszystkimi barwami tęczy i powoli znika. Wracam za bar.
- Słucham, co podać?
- Jedną chmielową z sokiem, albo nie, niech naleje pan bez soku. Po malinowym mam zgagę. - Co mnie obchodzi jego zgaga?! Pomyję kufle i przygotuję raporty z bukmachera do wysłania do centrali. Wcześniej jednak zażyję jakąś tabletkę. Jutro ma przestać padać deszcz. Jest wiele powodów do radości. Altera nie będę już szukał. Mam nadzieję, że sam też się też szybko nie pojawi. Potrzebuję kilku dni by dojść do siebie. Jestem gdzieś tam. Muszę tylko się odnaleźć. Proszę cię Boże, wskaż mi kierunek!

3 komentarze:

  1. Widzę, że nie tylko ja przechodzę trudny czas teraz... Tylko u mnie to nie sprawka pogody, niestety. I żadna tabletka nie chce pomóc. Cieszę się, że są takie miejsca w sieci, jak ten blog, które mogą dodać otuchy w takich chwilach i pokazują, że można sobie poradzić :)
    Trzymaj się ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się trzymaj i uśmiechu dużo życzę :) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Nie pierwszy raz czytam ten post, przeraża mnie, ale pokazuje też życie na szczycie, który zdaje się nie mieć wyjścia awaryjnego.

    OdpowiedzUsuń