Nie mam już pretensji do Boga. Nie przeklinam swego życia. Nie mam żalu do losu. Jestem zaburzony. Choruję. Cierpię i bywam w remisji. Płaczę i się śmieję. Myślę o śmierci i chcę żyć. Moje problemy są smutne, jednak potrzebne tym, którzy stracili jak ja niegdyś nadzieję. Tego jestem już pewny. Piszę książki. Jeżdżę na spotkania autorskie. Rozmawiam z ludźmi. Moje "zaburzenia" są potrzebne. To jest wspaniałe uczucie. Walczę codziennie i wygrywam tę walkę. Mówię o tym. Inni słuchają. Mają dowód, że z Zespołem Aspergera i chorobami psychicznymi można żyć w miarę normalnie. Można być szczęśliwym. Cieszę się, że się taki urodziłem, chociaż często śmieję się przez łzy.
Ważne jest to by choroba była skutkiem ubocznym człowieka a nie człowiek skutkiem ubocznym choroby. Nie poddawajmy się! Walczmy ale pozostańmy sobą!
Nie uważam się za chorego. Swoje "zaburzenia" traktuję jako moją urodę i nie, nie będę jej maskował! Popatrzmy na siebie nawzajem. Spróbujmy się porozumieć. Na swój sposób jesteśmy piękni. Twoja uroda, zaburzona jak moja, czy zdrowa, jest cudowna i nie, nie ukrywajmy twarzy! Nauczmy się patrzeć na siebie ze zrozumieniem i pewną dozą empatii!
Jestem zaburzony. Od kilkunastu lat biorę leki. Łykam je dla bliskich a choruję dla Ciebie!
Jest Pan wzorem i przykładem, że idąc za celem, zapominamy o tym, że tak naprawdę chcielibyśmy już odejść. W naszym świecie pełnym marzeń, dokonujemy wielkich zmian, tylko wtedy gdy każdy z nas potrafi znaleźć z życiem kompromis.
OdpowiedzUsuńonlybyme7.blogspot.com
Taki właśnie obrałem sobie cel :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńTo wspaniałe, że potrafisz o tym mówić, e podchodzisz do tego z dystansem :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że nie jest to łatwe, mówić o tym co nas boli, niszczy od środka. Czasem świat nie chce zrozumieć, nawet rodzina i tak zwani "przyjaciele"...