Ostatnio często myślę o śmierci. Co mnie po niej czeka? Kiedyś byłem ateistą. Do takiej postawy zmusiły mnie śpiączki. Dlaczego? Gdy byłem w śpiączce czułem jak oddzielam się od ciała a moja dusza jest rozrywana w niekończącej się pustej przestrzeni. Nie widziałem światła, Boga, aniołów, było tylko wielkie NIC. Zacząłem wtedy wierzyć w nirwanę. Bo jak zrozumieć to co się działo z moją duszą podczas gdy ciało było w śpiączce lub wstrząsie insulinowym? Smutne jest życie ateisty, to tak jakby dusza miała depresję podczas gdy ciało się uśmiecha. Wiarę odnalazłem na nowo po wielu latach, lecz teraz nie znam odpowiedzi na pytanie co się dzieje po śmierci na własne życzenie? Ksiądz byłby w stanie mi odpowiedzieć, lecz ta odpowiedź nie byłaby dla mnie wiarygodna. On będzie mówił to czego go nauczono, coś co może ale musi być prawdą... Brak odpowiedzi na to pytanie trzyma mnie przy życiu. To trochę dziwne, że niewiedza jest lekiem na samobójstwo. Jako ateista miałem kilka prób samobójczych, nic mnie nie powstrzymywało tak jak robi to teraz znak zapytania...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pisanie może być świetną terapią.:)
OdpowiedzUsuńPisanie jest świetną terapią :)
Usuń