czwartek, 21 czerwca 2012

Posted by Unknown |
Dzisiaj opowiem Ci trochę o mojej książce. Może nie dosłownie o książce co o uczuciach jakie budziło we mnie samo jej wydanie. Jeśli przeczytałeś "Spektrum" mojego autorstwa zrozumiesz moje obawy, jeśli nie sięgnąłeś po tę książkę sam blog da zarys moich emocji. Odkąd stwierdzono u mnie chorobę psychiczną moje życie polegało na kłamstwie. Będąc w szpitalu psychiatrycznym wszyscy byli pewni, że byłem sanatorium. Wstydziłem się swojej choroby, wstydziłem się siebie i bardzo nienawidziłem. Niektóre uczucia towarzyszą mi do tej pory, nadal mam bardzo niską samoocenę i powoduje to próby samobójcze. Jak widać zabić mi się nie udało - ciągle tutaj jestem. Jadąc do Gdańska gdzie podpisałem umowę wydawniczą całą podróż wymyślałem pseudonim literacki. Byłem przekonany, że stanę się obiektem kpin, że już na zawsze oczach innych  pozostanę tym z żółtymi papierami. Jako debiutujący pisarz wybrałem sobie pseudonim artystyczny - Igor Lipiński. Moje obawy dotyczyły również czegoś głębszego - opisałem szpital psychiatryczny z prawdziwej strony, okrutne terapie jakie na mnie przeprowadzano i wszystkie zaniedbania. Z wielkim trudem przyznałem się mojej psychiatrze o wydaniu książki. Spodziewałem się, że po przeczytaniu wydruku (książka była w trakcie korekty) nie zechce mnie dalej leczyć. Poprosiłem ją by do mnie zadzwoniła po lekturze. Powiedziała tylko, że się rozpłakała czytając moje wspomnienia. Już wtedy zastanawiałem się nad aneksem do umowy by na okładce widniało moje prawdziwe nazwisko. Dowiedziałem się od niej, że ma pacjenta, który się nazywa właśnie tak jak brzmiał mój pseudonim. To wystarczyło - w ostatniej chwili podpisałem aneks do umowy i nadal jestem sobą nawet jako młody pisarz.
Ku mojemu zdziwieniu nie stałem się obiektem drwin, wręcz przeciwnie, ludzie chcą wiedzieć więcej i okazują podziw i współczucie, a ja czuję wstyd, że źle oceniłem nastawienie społeczeństwa do takich jak ja - wariatów.

0 komentarze:

Prześlij komentarz