sobota, 26 maja 2012

Posted by Unknown |

Od mojego ostatniego pobytu w szpitalu psychiatrycznym minęły już prawie trzy lata... Przez ten czas choć wydarzyło się tak wiele w moim życiu, część mnie cofnęła się o kilkanaście lat i zatrzymała w miejscu, inna część zatoczyła koło, jeszcze inna cały czas ucieka, znika z horyzontu i pojawia się z powrotem... Poniżej znajdziesz mały kawałek tekstu z mojej książki "Spektrum". Pomimo tego, że to co zamknąłem w tych kilku zdaniach działo się wiele lat temu, dzisiaj czuję się niemal identycznie...




"Czułem się coraz gorzej... Żyjąc poza granicami
normalności, gubiłem się, upadałem coraz niżej... Od
pobytu w klinice minęły prawie dwa lata przesiąknięte
bólem i łzami. Nic się nie zmieniało, każdy dzień mnie
poniżał, każda godzina rzucała na kolana, a minuta
wbijała nóż w plecy...
To nie było już życie, lecz wegetacja. Chwile słabości
przerodziły się w godziny, a później w miesiące. Podjąłem
trudną decyzję: musiałem wrócić do szpitala...
Przed wyjazdem wcześniej zakończyłem rok szkolny,
by jak najszybciej odbudować moją rozsypaną duszę
wizytą w klinice...
Przez te dwa tygodnie nie miałem czasu na sen. Szukałem
samotności, przenosząc się do pustego domku
obok. Uczyłem się całymi nocami. Zaczynałem o 22, by
skończyć o 7:30 i szybko pójść do szkoły na zaliczenie.
Moja pamięć była tak upośledzona lekami, że wiedza
wypalała się po godzinie nauki. Czekałem cierpliwie,
aż to wszystko się wreszcie skończy. Była piękna późna
wiosna... Nad ranem, choć padałem z sił, szedłem pod
kościół, który widać za oknem. Zmieniałem opatrunki
codziennie pogłębianych ran i modliłem się. Sam nie
wiedziałem po co, skoro byłem ateistą...
Czy to miało jakiś sens? Męczyć się, by jak najszybciej
tam trafić i wyjść jeszcze w gorszym stanie? Czy była
jakaś inna deska ratunku? Wyciągnięta do mnie dłoń,
której nie zauważyłem? Żałuję, że poddałem się terapii,
i zawsze będę żałował, nadal niemal codziennie wracam
myślami do tamtego miejsca."

Fragment "Spektrum" K. Głuszko

1 komentarz: