"Gdy brakuje mi sił do dalszej walki, mam trzy opcje. Dać
upust myślom samobójczym. Wziąć tabletkę i przyćpany nie myśleć o niczym złym,
lub by zapomnieć o świecie, bólu i problemach - po prostu włączyć film lub
przeczytać książkę. Przez wiele lat uczyłem się jak być szaleńcem by nie
zwariować i przy tym wszystkim wydawać się normalnym. Ucieczka? Tak, uciekam.
Nie uważam się za tchórza. Moja ucieczka trwa kilka rozdziałów książki lub
jakieś dziewięćdziesiąt minut filmu. Zawsze wracam. Spokojniejszy. Silniejszy i
wypoczęty…"
Uciekam, ale nie daleko. Dobry film, ciekawa książka, to inne światy, ciekawsze wymiary, w które się przenoszę, gdy jest mi źle.
Uciekam,
by oszukać rzeczywistość na kilka rozdziałów czy te półtora godziny
filmu... Taka ucieczka nie jest zła, nie uzależnia a daje chwilowe
ukojenie. Dla mnie najmniejsza chwila zapomnienia jest na wagę złota.
Lubię też muzykę. Nie zawsze jednak mogę jej słuchać. Czasami zmysły się
mieszają i zadaje mi ona ból.
Uciekam również pisząc. Największym dystansem przebytym do ukojenia bólu była moja książka "Spektrum".
Chciałbym
by jakieś leki w końcu wyrwały mnie ze szponów choroby i aby czytanie,
filmy i muzyka stały się dla mnie jedynie relaksem. Póki co na recepcie,
którą sam wypisałem mam je napisane dużą czcionką
0 komentarze:
Prześlij komentarz