Pewnego sierpniowego wtorku przeczytałem książkę
„Weronika postanawia umrzeć”. Po odłożeniu książki, zaparzyłem kawę i zapaliłem
papierosa. Nigdy wcześniej ani później nie czułem tak ogromnej woli życia.
Postanowiłem wyzdrowieć. Poprzedni lekarz nie chciał słuchać wielu rzeczy.
„Panie Krystianie, Pan nie może tak się czuć, ponieważ nie pasuje to do pańskiego
rozpoznania”. Mówiłem więc to, co chciała usłyszeć. Po lekturze tej książki coś
we mnie pękło i postanowiłem opowiedzieć mojej nowej doktorce wszystko to,
czego poprzednia słuchać nie chciała. Pech chciał, że była na urlopie. Wybrałem
się, więc do psychiatry z mojego miasteczka. W trakcie rozmowy była bardzo
podekscytowana. Wizyta trwała ponad godzinę. Poczekalnia wrzała. Zapytałem o
rozpoznanie. Usłyszałem „Dla pana rozpoznanie nie istnienie, przeszedł pan już
przez wszystkie możliwe elementy psychiatrii.” Opowiedziałem jej o terapiach
jakie na mnie stosowano. Przerwała mi, gdy wspomniałem o metodzie wstrząsów
insulinowych, mówiąc „Panie Krystianie, chcę wymazać ten obraz z pamięci. Nigdy
w życiu nie widziałam tak strasznej makabry! Naprawdę był pan ofiarą tej
terapii?! Straszne…” Nie uzyskałem oczekiwanej odpowiedzi od tej pani doktor.
Poszedłem więc do psychologa. Pani psycholog wysłuchała mnie. Wzięła pieniądze,
po czym oznajmiła „Nie podejmę się pomocy panu i myślę, że żaden z moich
kolegów po fachu również tego nie zrobi.” Pozostało mi zaczekać na powrót mojej
pani psychiatry. Dzieliło mnie do niej ponad 120 kilometrów. Rozmawialiśmy
bardzo długo. Dała mi jakiś test. Powiedziała, że bardzo dobrze zrobiłem mówiąc
jej to wszystko. Poza zaburzeniami schizoafektywnymi i epilepsją coś jeszcze we
mnie tkwi. Przy następnej wizycie okazało się, że mam całościowe zaburzenia
rozwojowe a dokładniej Zespół Apergera, mieszczący się w Spektrum Autyzmu.
Dzięki diagnozie zrozumiałem samego siebie, dowiedziałem się i nadal dowiaduję
jak z tym żyć tak, by bolało mniej…
Jak nauczyć się żyć? Schematy to za mało...
Potrzebne są jeszcze słuchawki w uszach z których nie płynie muzyka, ciemne
okulary z filtrem, powrót do okularów zamiast szkieł kontaktowych, batoniki i
wiele wiele więcej czego jeszcze nie odkryłem ale muszę, by móc żyć w miarę
"normalnie". Słuchawki mają mnie ochronić przed wysokimi dźwiękami,
które wywołują u mnie ból i doprowadzają do szaleństwa. Ciemne okulary sprawią,
że błyski świateł nie wywołają u mnie ataku padaczki i ochronią umysł przed
światłem słońca, które razi mnie bardziej niż osobę "zdrową".
Zrezygnowanie ze szkieł kontaktowych pozwoli mi przebywać bez lęku w miejscach,
gdzie jest większa przestrzeń, nie będę już się bał i drżał na widok otwartej
przestrzeni, oprawki okularów ograniczą moje pole widzenia. Batoniki pomogą mi
nie tracić przytomności czy zwyczajnie zasypiać, jeśli zjem je w odpowiednim
czasie - leki wywołują u mnie nagłe spadki cukru we krwi. Te wszystkie metody
mające ułatwić mi życie to tylko mały procent tego, co muszę jeszcze odkryć by
codzienność nie zadawała mi bólu, zarówno fizycznego jak i psychicznego.
Pozostało mi trzymać się tych zasad i obserwować swoje zachowania tak by
znaleźć kolejne sposoby na ratowanie samego siebie... Najważniejsze jednak dla
mnie pozostanie nauczenie się odczytywania emocji z zachowań ludzi i ich mimiki
twarzy, prawidłowe reagowanie na emocje oraz wewnętrzna przemiana by nie być
tak beznadziejnym człowiekiem..
Nie jesteś beznadziejnym człowiekiem.
OdpowiedzUsuńBardzo mi szkoda, że myślisz tak o sobie ponieważ wiem dokładnie jak to jest tak o sobie myśleć.
Nie wyzywam Cię do 'które z nas jest bardziej beznadziejne', ale mam wrażenie, że to jednak ja bym wygrała:))
Pozdrawiam Cię i życzę lepszego wieczoru niż dnia.
czytajac twoją ksiązke uderzyło mnie to, ze nie bylo w niej radosnego beztroskiego zdania.luzno rzuconej mysli,oddechu.masz jakis głeboki smutek w sobie i jakas dziwną ,trudna dla mnie do uchwycenia pretensje do świata, mimo ze pewnie na zewnatrz czasem się usmiechniesz??usmiechasz się czasem? :)gosha
OdpowiedzUsuńUśmiecham się :) przeważnie na siłę ale zdarza mi się też szczerze :)
Usuńzawsze musi być trochę gorzej żeby mogło być lepiej...nasze samopoczucie też czasami ma słabszy dzień...żeby wszystko było takie proste...niestety nie jest...Ty przynajmniej wiesz na co zwracać uwagę aby było Ci lżej...czy Twoi bliscy też są już tak wyedukowani? ja chyba nie nauczę się tego nigdy...
OdpowiedzUsuń